Logo Polskiego Radia
PAP
migrator migrator 07.05.2010

E.Klich: nie wierzę w ujawnienie całości rozmów

Dokładny czas katastrofy to 8.41.06 – przekazał Edmund Klich. Ujawnił, że wytypował osobę, która ma rozpoznać piąty głos w kabinie pilotów. Mało prawdopodobne jest według niego, że poznamy całość rozmów ze skrzynek. „To byłby precedens”- mówił.

Klich powiedział, że katastrofa w Smoleńsku to jego zdaniem wynik zaniedbań systemowych w lotnictwie wojskowym. Szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych Edmund Klich jest akredytowanym ze strony polskiej przy rosyjskiej komisji badającej okoliczności wypadku.

"Wypadek smoleński ma swoją bezpośrednią przyczynę, ale zarazem jest skutkiem zaniedbań systemowych w lotnictwie wojskowym" - powiedział Klich. Odnosząc się do informacji o zmianach wprowadzonych po katastrofie samolotu CASA w 2008 r., ocenił, że "jeżeli nawet były zalecenia, to albo były nieskutecznie wprowadzane, albo były niewłaściwe, bo nie naprawiły systemu".

„Nie wierzę w ujawnienie całości nagrań”

Za mało prawdopodobne i niepożądane uznał ujawnienie zapisów rozmów z rejestratora, przekonując, że tych zapisów z zasady się nie udostępnia. "Nie wierzę w ujawnienie całości, byłby to precedens na skalę międzynarodową" - powiedział.

Wyraził obawę, że ujawnienie rozmów spowodowałoby skupienie się na bezpośredniej przyczynie i utrwaleniu opinii, że za katastrofę odpowiadają "pilot-pogoda-technika", a nie ujawnienie systemowych przyczyn kryzysu.

Dodał, że za pozostawieniem części zapisów w utajnieniu przemawia też fakt, że są tam prywatne rozmowy pilotów, i względy bezpieczeństwa. Przypomniał zabójstwo kontrolera ruchu powietrznego, popełnione z zemsty przez ojca jednej z ofiar zderzenia samolotów nad Jeziorem Bodeńskim.

Dokładny czas katastrofy

Klich podał dokładną godzinę katastrofy - 8.41.06, ale przypomniał, że do upubliczniania konkretnych ustaleń jest upoważniona strona rosyjska. "Wszystko będzie w projekcie raportu końcowego, który otrzyma strona polska. Rosjanie nie mają przed nami żadnych tajemnic" - zapewnił. Ocenił też, że liczba polskich ekspertów pracujących na miejscu jest wystarczająca. Poinformował, że ze strony rosyjskiej z polską komisją stale współpracuje 5-6 osób.

Głos piątej osoby

Klich poinformował, że na ukończeniu jest proces odczytywania danych z rejestratorów lotów, „Urządzenia były w bardzo dobrym stanie, zarówno cockpit voice recorder, jak i flight data rekorder” – mówił PAP.

Jeszcze nie w pełni są odczytane rozmowy w kabinie. Jak tłumaczył Klich, rejestrator głosu zapisuje wszystko, „dużo różnych szumów” stąd wiele dźwięków nadal jest nierozpoznanych.

Dodał, że sam wytypował osobę, która pojedzie do Rosji, by zidentyfikować głos zapisany przez rejestrator rozmów w kabinie, nie należący do żadnego z członków załogi. Nie może jednak podać żadnych szczegółów. „Za wydawanie komunikatów odpowiada strona rosyjska i systematycznie je wydaje” – powiedział.

Rejestratory z urządzenia EGPWS (ostrzegającego przed nadmierną bliskością ziemi ) są rozpracowywane w Stanach Zjednoczonych. Klich przekazał, że na miejscu jest polski ekspert, ale badanie może potrwać nawet miesiąc, ponieważ część urządzenia jest zniszczona.

Technika nie zawiodła

Ekspert powtórzył, że na obecnym etapie badań wiadomo, że nie zawiodła technika, o czym świadczą zapisy z rejestratorów parametrów lotu i odsłuchane rozmowy załogi. Nie wynika z nich, by była ona zaniepokojona jakimiś problemem technicznym. Zaznaczył, że wyjaśnianie okoliczności katastrofy jest jeszcze na wstępnym etapie i "jeszcze nie jesteśmy na etapie hipotez".

Dodał, że raport "będzie liczył kilkadziesiąt stron, może ponad sto", a jeżeli w ciągu roku od wypadku nie uda się sporządzić raportu końcowego, będzie raport pośredni. "Dwa-trzy lata to żaden wyjątek" – przypomniał.

Potrzebne zmiany w prawie lotniczym

Klich wyraził przekonanie, że system lotnictwa wojskowego w Polsce trzeba zmieniać począwszy od prawa lotniczego, co jest zadaniem dla Sejmu. Zwrócił uwagę, że inne są uprawnienia i sposoby działania PKBWL badającej wypadki w lotnictwie cywilnym - której członków nie może usunąć minister, a raporty nie wymagają zatwierdzenia - i komisji badającej wypadki wojskowych statków powietrznych, której członkowie i końcowe raporty nie są niezależne od ministra. "Uważam, że w Polsce powinna być jedna, podlegająca Sejmowi komisja, w której może być wydzielona komórka badająca wypadki w wojsku" - powiedział.

Samolot Tu-154 z 36 specjalnego pułku lotnictwa transportowego z delegacją na uroczystości katyńskie rozbił się 10 kwietnia pod Smoleńskiem. W katastrofie zginęło 96 osób.

ag, PAP