We wtorek mają one przystąpić do serii czterech przestojów - każdy po pięć dni - na znak sprzeciwu wobec posunięciom oszczędnościowym w firmie.
Już w grudniu zeszłego roku dyrekcja British Airways w ten sam sposób - decyzją sądu - wytrąciła z ręki broń strajkową związkowi zawodowemu Unite. Powodem były uchybienia w procedurze głosowania nad strajkiem. Kiedy potem, w marcu - już po nowym głosowaniu - strajk doszedł do skutku, linie próbowały tej samej taktyki, ale sąd oddalił ich nowy pozew.
Teraz związek Unite i dyrekcja British Airways znajdą się ponownie w sądzie. W pozwie chodzi znów o techniczne wykroczenie - związek nie powiadomił listownie wszystkich swoich członków o tym jak wypadło głosowanie nad nowymi propozycjami dyrekcji, a zostały one odrzucone i stąd właśnie ponowny strajk.
Minister transportu w nowym koalicyjnym rządzie brytyjskim, Philip Hammond zapowiedział, że będzie jeszcze próbował namówić obie strony do rozmów. Związek zawodowy pilotów British Airways apeluje tymczasem o bardziej zdecydowaną interwencję rządu. Jak ostrzega, nowy, 20 dniowy strajk, tuż po przestojach spowodowanych przez islandzki wulkan Eyjafjoel, grozi liniom bankructwem.
rk,Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)