Logo Polskiego Radia
Polskie Radio
migrator migrator 15.02.2010

Rosół może pogrążyć PO. Ma dowody na przeciek?

Czy zeznania Marcina Rosoła przed komisją śledczą mogą pogrążyć liderów Platformy Obywatelskiej – zastanawia się prasa.

Polityk w swojej karierze był jednym z najbliższych współpracowników Donalda Tuska, Mirosława Drzewieckiego oraz Grzegorza Schetyny, odpowiadał za finanse PO, układał ze Schetyną listy wyborcze. Jak zaznaczają media, zna Platformę „od kuchni”. Rosół jest bohaterem kolejnej już afery. Jeśli pęknie, może pogrążyć czołówkę partii rządzącej.

O kulisach wie wszystko

Zeznania Rosoła mogą być niewygodne dla jego partii. „Wystarczy, że podczas przesłuchania 18 lutego zdradzi trochę towarzysko-politycznej kuchni PO… W końcu polityka jest jak kiełbasa. Lepiej nie wiedzieć, jak powstaje” – pisze tygodnik „Wprost”. Nie da się ukryć, że Marcin Rosół jak mało kto, wie o kulisach działania Platformy Obywatelskiej. W czasie swojej błyskotliwej kariery w PO był asystentem zarówno Grzegorza Schetyny, jak i Donalda Tuska. Z liderami partii spędzał całe dnie, grywał z nimi mecze, czy załatwiał służbowe wyjazdy. W czasie pracy ze Schetyną, jeździł po kraju, instruował działaczy, przemeblowywał listy wyborcze. Po objęciu funkcji szefa gabinetu politycznego Mirosława Drzewieckiego Rosół stał się jego najbliższym współpracownikiem. To on pod nieobecność ministra jeździł np. na uroczystości otwarcia kolejnych Orlików. Jemu, a nie swoim zastępcom, minister powierzał to zadanie.

Pierwsze poważne zadanie od partii Rosół otrzymał w 2004 roku. Ma posprzątać po aferze w Zabrzu, w której chodziło o kontrowersje dotyczące handlu gminnymi gruntami. Afera uderzyła w regionalne PO, które zostało rozwiązane. Do Zabrza partia wysłała Rosoła. Po zadaniu w Zabrzu Rosół otrzymał nowe zlecenie. Został pełnomocnikiem finansowym całej Platformy w wyborach do europarlamentu. W 2005 roku odpowiadał już za finanse partii w wyborach do Sejmu i Senatu. Zadania te otrzymał z polecenia Mirosława Drzewieckiego, skarbnika PO.

Rosół, wraz ze swoim kolegą ze studiów Piotrem Wawrzynowiczem, odpowiadającym za finanse kampanii prezydenckiej Tuska, decydował o wydawaniu milionów złotych. W 2006 roku w związku z prowadzoną kampanią wyborczą obaj młodzi działacze mieli kłopoty. Media informowały o nieprawidłowościach. „Newsweek” opisywał metodę wyprowadzania pieniędzy ze sztabów za pomocą „słupów”. Sztaby kampanii miały podpisywać fikcyjne umowy, płacąc ludziom za niewykonaną pracę. Świadkowie twierdzili, że pieniądze szły do kieszeni młodych działaczy. Rosoła oskarżało dwóch młodych ludzi, którzy zeznali, że pieniądze z fikcyjnych umów przekazali mu osobiście. Za Rosołem wstawił się wtedy Drzewiecki, który powiedział, że oskarżenia są skutkiem wewnętrznych walk w PO. W 2008 roku prokuratura umorzyła śledztwo w związku z oskarżeniami Rosoła. Wtedy polityk wraca do czynnej polityki. Zostaje szefem gabinetu ministra sportu, który ma przygotować Polskę do mistrzostw Euro 2012. Osobiście koordynuje prace związaną z Orlikami. Jak informowały media miał rozmawiać o budowie Orlików m.in. z Ryszardem Sobiesiakiem, który planował uruchomienie firmy budującej stadiony.

Pomocnik Sobiesiaka

Spotkanie z Sobiesiakiem jest dla Rosoła ważnym momentem. Pod koniec ich pierwszej rozmowy działacz PO obiecuje pomoc biznesmenowi w każdej sprawie. Przedsiębiorca chętnie z pomocy korzysta. Prosi Rosoła o przyspieszenie wydania pozwolenia na uruchomienie wyciągu w Szczyrku. Zezwolenie dostaje. Potem Sobiesiak występuje z kolejnymi prośbami. Prosi o pomoc w kontakcie z Drzewieckim, o przyspieszenie przetargu na inwestycje na warszawskim Żoliborzu, gdzie biznesmen chciał uruchomić salon gier, czy o pomoc w załatwieniu pracy dla córki. Rosół pomagał jak mógł Sobiesiakowi.

Ma dowody na przeciek?

Sprawa pracy dla Magdaleny Sobiesiak będzie kluczową podczas przesłuchania Marcina Rosoła przed komisją śledczą badającą aferę hazardową. Miała ona objąć funkcję w zarządzie Totalizatora Sportowego. Jednak wycofała się z konkursu. Jak mówił podczas przesłuchań przed komisją śledczą były szef CBA Mariusz Kamiński, została ostrzeżona o akcji CBA, które zajmowało się nieprawidłowościami przy nowelizacji ustawy hazardowej. To podczas spotkania Rosoła i Sobiesiakówny w restauracji „Pędzący Królik” miało dojść do przekazania informacji o akcji Biura do otoczenia podsłuchiwanych biznesmenów z branży hazardowej. W przecieku kluczową rolę miał właśnie pełnić Marcin Rosół. Z przedstawionej przez Kamińskiego sekwencji zdarzeń wynika, że Rosół o akcji CBA miał dowiedzieć się od Mirosława Drzewieckiego, a ten od premiera Donalda Tuska. Informacja do Ryszarda Sobiesiaka oraz Jana Koska – biznesmenów wpływających na polityków PO, by ci załatwili korzystne zapisy dla ich branży – miała od Magdaleny Sobiesiak.

W czwartek 18 lutego Marcin Rosół zostanie przesłuchany przez komisję śledczą. „On stał się dla PO nieobliczalny, bo kolejny raz został kozłem ofiarnym. Na aferze hazardowej stracił znowu twarz, jego dom przeszukało CBA. Może mieć tego dość i powiedzieć wszystko, co wie, bo jaki ma interes dziś kogoś chronić” – mówi tygodnikowi „Wprost” osoba z bliskiego otoczenia rządu. Zeznania Rosoła mogą być poważnym ciosem w PO. W jednej z odwiedzanych przez niego restauracji krążą plotki o smsach, dzięki którym trzyma w garści pół partii. Mają w nich znajdować się dowody na aferę hazardową i przeciek o akcji CBA. Jak piszą media, Rosół miał opowiadać, że „nie zamierza tonąć w pojedynkę”.

sż na podstawie „Wprost”, rp.pl