Logo Polskiego Radia
IAR
migrator migrator 04.05.2010

Nie musi przepraszać za to, że napisał prawdę

Były wojewoda śląski, obecnie adiunkt na Uniwersytecie Śląskim Tomasz Pietrzykowski nie musi przepraszać profesora tej uczelni Jana Iwanka za podanie informacji, że zainicjował on na uczelni akcję sprzeciwu wobec lustracji.

Sąd Apelacyjny w Katowicach oddalił we wtorek powództwo Iwanka.

Prof. Iwanek - dyrektor Instytutu Nauk Politycznych i Dziennikarstwa UŚ - poczuł się urażony publikacjami Pietrzykowskiego, w których była mowa o współpracy Iwanka z SB i jego postępowaniu w związku z lustracją w środowisku akademickim. Pietrzykowski - który jest adiunktem w Katedrze Teorii i Filozofii prawa UŚ - od początku nie zgadzał się, że naruszył dobra osobiste Iwanka.

Sąd 1 instancji: "To prawda ale i tak musi przeprosić"

Pod koniec ubiegłego roku katowicki sąd okręgowy uznał, że Pietrzykowski powinien przeprosić za podanie informacji, że w kierowanym przez siebie instytucie Iwanek zainicjował akcję sprzeciwu wobec lustracji. Sąd uznał, że Iwanek był rzeczywiście inicjatorem akcji przeciwko ustawie przed zakwestionowaniem niektórych jej przepisów przez Trybunał Konstytucyjny, ale nie w kierowanym przez siebie instytucie - jak napisał Pietrzykowski - lecz na forum Rady Wydziału Nauk Społecznych UŚ.

Wyrok zaskarżył Pietrzykowski, sąd odwoławczy we wtorek przyznał mu rację. Jak zaznaczyła sędzia Anna Bohdziewicz, gdyby wyrok z I instancji został utrzymany, z samej treści przeprosin, do których przez sąd okręgowy został zobligowany Pietrzykowski można byłoby wnosić, ze Iwanek w ogóle nie wszczynał dyskusji na temat ówcześnie obowiązujących uregulowań ustawy lustracyjnej - mówiła sędzia.

"Sąd II instancji, mając na względzie to, jak została sformułowana treść przeproszenia uznał, że wyrok tej treści nie może się ostać, dlatego że istotnie byłby on mylący i nie odpowiadałby treści materiału dowodowego, jaki w tej sprawie został zgromadzony" - podkreśliła sędzia Bohdziewicz.

Zgodnie w wyrokiem Iwanek ma pokryć koszty postępowania apelacyjnego. Profesor nie przyszedł na ogłoszenie wyroku, w sądzie nie stawił się też jego pełnomocnik.

"Sprawiedliwości stało sie zadość"

Pietrzykowski ocenił po wyroku, że "sprawiedliwości stało się zadość". "Wszystkie twierdzenia pana prof. Iwanka zostały uznane za bezpodstawne i w toku postępowania sądowego potwierdziła się prawdziwość tych stwierdzeń, które zawarłem w swoim artykule - że to właśnie prof. Iwanek był tą osobą, która inicjowała sprzeciw wobec ustawy lustracyjnej na UŚ, jednocześnie nie ujawniając faktu swojej własnej współpracy czy też spotkań z funkcjonariuszami SB" - powiedział dziennikarzom Pietrzykowski.

Jak wynika z ustaleń procesu, w marcu 2007 r. odbyło się posiedzenie Rady Wydziału Nauk Społecznych UŚ. Choć w porządku obrad nie była ujęta sprawa lustracji, to jej przepisy były wówczas żywo dyskutowane, także w środowisku akademickim. Podczas posiedzenia Rady prof. Iwanek zaproponował dyskusję na ten temat i zwrócenie się w tej sprawie do rektora, by nie rozsyłał pracownikom oświadczeń lustracyjnych do czasu zajęcia stanowiska przez TK.
Pomimo uchwały rektor rozesłał pracownikom oświadczenia lustracyjne. Iwanek zapewniał, że także on złożył takie oświadczenie, dołączając obszerne wyjaśnienia. Później w gazetach ukazały się artykuły, w których podawano, że Iwanek był agentem SB o pseudonimie "Piotr" oraz o działaniach profesora w sprawie lustracji. W wypowiedziach dla prasy profesor przyznawał, że w czasie studiów został tajnym współpracownikiem SB.

mch, PAP