Logo Polskiego Radia
PAP
Michał Szewczuk 07.10.2018

Doradca prezydenta Turcji: Dżamal Chaszodżdżi mógł zostać wywieziony z konsulatu

Władze Turcji wychodzą z założenia, że saudyjski dziennikarz Dżamal Chaszodżdżi został wywieziony z konsulatu Arabii Saudyjskiej, nie wiadomo jednak, czy był wówczas żywy czy martwy - powiedział w sobotę doradca prezydenta Turcji Recepa Tayyipa Erdogana. 

- Wszystko jest możliwe - powiedział agencji dpa Yasin Aktay, prezydencki doradca i członek rządzącej w Turcji Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP). 
- Obecnie nie uważamy już, by (Chaszodżdżi) nadal przebywał w konsulacie - dodał, zaznaczając, że według nagrań monitoringu teren saudyjskiej placówki dyplomatycznej w Stambule opuściły samochody z przyciemnionymi szybami. 

W jednym z nich mógł znajdować się dziennikarz. - Właściwie nie ma już innej możliwości - ocenił Aktay. 

Dziennikarz został zamordowany?

Z kolei przyjaciel Dżamala Chaszodżdżiego, szef Turecko-Arabskiego Stowarzyszenia Mediów Turan Kislakci powiedział w niedzielę agencji Associated Press, że tureckie władze przekazały mu, że zaginiony dziennikarz nie żyje. 

- Wyjaśnili nam, że on został zabity i żebyśmy zaczęli przygotowywać się do pogrzebu. Zadzwoniliśmy w kilka innych miejsc, do urzędników niższego szczebla, i powiedzieli nam: "Mamy dowody, że (Chaszodżdżi) został zabity w barbarzyński sposób, ogłosimy to jutro lub pojutrze" - powiedział Turan Kislakci. Na podstawie rozmów z przedstawicielami władz, których nazwisk nie podał, dodał, że Chaszodżdżiego pozbawiono świadomości, a następnie rozczłonkowano. 

Prezydent Recep Tayyip Erdogan, wypowiadając się w niedzielę na konferencji prasowej w Ankarze, wyraził nadzieję na pozytywny finał sprawy. "Jeśli Bóg pozwoli, nie staniemy w obliczu sytuacji, której byśmy sobie nie życzyli" - powiedział. Dżamala Chaszodżdżiego nazwał "dziennikarzem i przyjacielem". Turecki prezydent poinformował też, że "wejścia i wyjścia z konsulatu są obecnie badane i monitorowane, podobnie jak wszystkie przyloty i odloty na lotnisku, kontroluje je nasza policja". 

W sobotę anonimowy przedstawiciel tureckiej policji, badającej zaginięcie Saudyjczyka, podał, że według wstępnych ustaleń został on zamordowany na terenie konsulatu. W niedzielę inny przedstawiciel władz ocenił jako "wysoce prawdopodobne", że dziennikarz zginął w konsulacie, a jego ciało zostało stamtąd wywiezione. 

"Bezpodstawne" zarzuty

Podobne zarzuty konsulat saudyjski odrzucił jako bezpodstawne. Saudyjska agencja prasowa SPA podała w niedzielę, że władze w Rijadzie wysłały do Turcji zespół śledczych, którzy mają pomóc w prowadzonym tam dochodzeniu. 

Dziennik "Washington Post", z którym współpracował saudyjski dziennikarz, w wydanym oświadczeniu podkreślił, że jeśli doniesienia o zabójstwie Dżamala Chaszodżdżiego się potwierdzą, to jest to "potworny i niepojęty czyn". 

59-letni Saudyjczyk nie daje znaku życia, odkąd we wtorek rano przekroczył próg konsulatu Arabii Saudyjskiej w Stambule. Udał się tam, by załatwić formalności związane z zamiarem zawarcia związku małżeńskiego. Policję zawiadomiła narzeczona Chaszodżdżiego, która czekała na niego przed konsulatem.

Turcja i Arabia Saudyjska przedstawiają sprzeczne relacje na temat miejsca pobytu dziennikarza. Władze w Ankarze wskazują, że nie ma dowodów świadczących o tym, że Chaszodżdżi w ogóle opuścił saudyjską placówkę dyplomatyczną, podczas gdy Rijad twierdzi, że wyszedł on z konsulatu we wtorek i zaginął dopiero później. 

Dżamal Chaszodżdżi to dziennikarz z wieloletnim stażem, korespondent zagraniczny, redaktor i felietonista, którego artykuły w przeszłości były uważane za kontrowersyjne w skrajnie konserwatywnym sunnickim królestwie saudyjskim. Od roku przebywał on na dobrowolnej emigracji w USA po zarządzonej przez księcia Muhammada fali aresztowań wśród saudyjskich elit.

msze