Szefowie MSZ mieliby ją reprezentować w świecie i zdawać relacje z działalności Parlamentowi Europejskiemu. Polscy dyplomaci mówią, że jest to dla Warszawy do zaakceptowania - pod warunkiem, że ministrowie będą mieli wpływ na podejmowane decyzje.
"Nie może być tak, że minister kraju, który sprawuje przewodnictwo, będzie się tłumaczył w Parlamencie Europejskim z decyzji Catherine Ashton bez możliwości wpływania na nie" - powiedział jeden z naszych dyplomatów.
Obecnie dyskutowany jest zarys europejskiego korpusu dyplomatycznego i do rozstrzygnięcia pozostaje kilka kwestii, między innymi prawne zagwarantowanie równowagi geograficznej w unijnej służbie dyplomatycznej. Domagają się tego europosłowie z nowej Unii, by nie dopuścić do dominacji wybranej grupy krajów. Jednak na tak zwane "limity narodowe" nie chce się zgodzić szefowa unijnej dyplomacji.
Gdy wszelkie wątpliwości zostaną rozwiązane, będą mogły zapaść decyzje dotyczące obsady jednych z najwyższych stanowisk w unijnej służbie dyplomatycznej, w otoczeniu Catherine Asthon. Polska zabiega o stanowisko dla ministra spraw europejskich Mikołaja Dowgielewicza.
Szefowa unijnej dyplomacji ma nadzieję, że projekt zostanie zaakceptowany w przyszłym miesiącu. Jeśli dojdzie do opóźnień, następny będzie termin jesienny.