Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Agnieszka Kamińska 16.03.2019

Pod lufami Rosji. 5 lat po nielegalnym referendum na Krymie

Dziś mija 5. rocznica nielegalnego referendum, w wyniku którego Rosja oderwała od Ukrainy Półwysep Krymski. Po pięciu latach od tamtych wydarzeń mieszkańcy Krymu, którzy otwarcie opowiadają się za powrotem półwyspu do Ukrainy, są narażeni na represje. Natomiast prorosyjscy separatyści zorganizowali czterodniowe obchody rocznicowe z udziałem przedstawicieli najwyższych władz Rosji. 

Już w lutym 2014 roku na Krymie pojawili się rosyjscy żołnierze w mundurach bez oznakowań.

W marcu, wspierając prorosyjskich separatystów, rosyjskie wojska zajęły strategiczne obiekty i umożliwiły przeprowadzenie referendum, na mocy którego Moskwa włączyła Krym do Rosji.

Działania te potępił niemal cały świat, w tym Polska i inne kraje Unii Europejskiej oraz Stany Zjednoczone. 

Część mieszkańców półwyspu, w tym Tatarzy krymscy, nadal demonstruje swoją ukraińskość. Ci, którzy otwarcie mówią o rosyjskiej okupacji Krymu i powrocie półwyspu do Ukrainy, są narażeni na represje.

Łamanie praw człowieka na Krymie

- O militaryzacji, izolowaniu Krymu i łamaniu prawa debatowali w przeddzień rocznicy nielegalnego referendum uczestnicy piątkowego spotkania RB w formule Arria, poświęconego sytuacji w regionie. Wzięli w nim udział przedstawiciele Ukrainy i Tatarów krymskich. Ambasador Rosji przy ONZ nazwał to bajkami.

Posiedzenie w formule Arria pozwala na udział w dyskusji państw niebędących członkami RB oraz przedstawicieli organizacji pozarządowych.

Wiceminister spraw zagranicznych Ukrainy Serhij Kislica podkreślił, że w pięć lat po aneksji sytuacja na zajętych przez Rosję terenach wciąż się pogarsza. Półwysep Krymski staje się odizolowanym i zmilitaryzowanym terytorium, gdzie łamane są prawa człowieka i podstawowe wolności, a ludzie żyją w strachu przed represjami i ściganiem.

- Federacja Rosyjska chwali się postępem gospodarczym i społecznym na Krymie, ale jak dotąd odmówiła dostępu na półwysep Misji monitoringowej ONZ ds. praw człowieka na Ukrainie. Jawi się proste pytanie: jeśli sytuacja jest tak dobra, dlaczego ktoś odmawiałby jej weryfikacji przez ONZ – zauważył wiceminister.

Stwierdził, że gdyby nie państwo-agresor z prawem weta, na okupowanym terytorium znalazłyby się siły pokojowe ONZ. Cytował też prezydenta Ukrainy Petro Poroszenkę, który nawoływał do pozbawienia Rosji prawa weta, przynajmniej w kwestiach dotyczących rosyjskiej agresji wobec Ukrainy. Wyraził opinię, że dopóki Rada Bezpieczeństwa nie stanie się prawdziwym, bezkompromisowym ciałem dla utrzymania międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa, nikt nie może zagwarantować, że taka agresja, jak wobec Ukrainy, nie powtórzy się przeciwko innemu państwu członkowskiemu ONZ.

Dziwił się też, dlaczego ponad 10 tys. zabitych na Ukrainie nie wystarcza, aby Rada Europy mogła dokonać wyboru między jej wartościami a „cennym” wkładem finansowym Rosji do jej budżetu.

Na posiedzenie przybyli m.in. reprezentanci społeczności Krymskich Tatarów. Byli wśród nich dyrektor programowy Krymskiego Domu Alim Alijew, członkini Światowego Kongresu Tatarów Krymskich Ayla Bakkalli, wiceprzewodniczący Medżlisu Tatarów Krymskich Achtem Czijgoz.

Mówili o prześladowaniu ludności wobec każdego przejawu przeciwstawiania się władzy okupacyjnej. Represje przedstawiali jako zemstę za niezgodę na podporządkowanie się Rosji. Wskazywali na wysiłki w celu zmiany składu etnicznego, m.in. przez deportacje.

Opowiadali o niszczeniu dziedzictwa narodowego. Przytaczali przykłady heroizmu ludzi, w tym kobiet, poświęcających życie, by położyć kres okupacji.

Olga Oprysko, córka jednego z ukraińskich marynarzy przetrzymywanych przez Rosję po rosyjskim ataku na ukraińskie okręty, wyrażała obawy o zdrowie i życie zatrzymanych. Apelowała, by byli traktowani z godnością i zostali uwolnieni.

Stały przedstawiciel RP przy ONZ Joanna Wronecka powiedziała, że RB ma obowiązek stawać w obronie integralności terytorialnej i nienaruszalności granic. Jak przypomniała, Polska w pełni popiera suwerenność i integralność terytorialną Ukrainy. Wyraziła zaniepokojenie próbami konsolidacji skutków nielegalnych działań Rosji, w tym organizacją wyborów do organów ustawodawczych Federacji Rosyjskiej. Potępiła też zaatakowanie przez Rosję ukraińskich marynarzy i wezwała do ich uwolnienia.

Jak dodała, zgodnie z prawem międzynarodowym wszystkie państwa mają obowiązek nieuznawania poważnych naruszeń prawa, jak agresja.

- Uznanie Krymu za część Federacji Rosyjskiej samo w sobie stanowi naruszenie prawa międzynarodowego, ponieważ stanowi formę wsparcia dla państwa, które narusza bezwzględne normy i próbuje zalegalizować niezgodną z prawem sytuację – argumentowała Wronecka. Jak twierdzili inni przedstawiciele RB, aneksji Krymu nie można uznać za fakt dokonany, a strategia opresji i agresji musi ponieść fiasko. Wskazywali też, że nie ma militarnego rozwiązania kryzysu, lecz tylko polityczne. Zastępca stałego przedstawiciela Rosji przy ONZ ambasador Dmitrij Polanski porównał przedstawianie sytuacji na Krymie do „bajek i strasznych opowieści”. Twierdził, że ci, którzy to mówią, w odróżnieniu od niego nie odwiedzili w ostatnim czasie regionu, chociaż Rosja na to "zezwala". Zapewniał o odnotowywanych na tym terytorium postępach, w tym gospodarczym.

IAR/PAP/agkm