Logo Polskiego Radia
polskieradio.pl
Mateusz Brożyna 29.05.2022

37 lat od tragedii na Heysel. Boniek: rozgrywał się dramat, a my byliśmy w szatni

- Nie wiedzieliśmy, co się naprawdę stało - wspominał ten dzień Zbigniew Boniek. 37 lat temu Juventus zdobywał Puchar Europy w cieniu wydarzeń, które przeszły do historii jako "tragedia na Heysel".
Posłuchaj
  • Świadkiem tych wydarzeń był dziennikarz sportowy Stefan Szczepłek (IAR)
  • To, że coś złego się dzieje na trybunach uświadomił nam jeden z kibiców, który pojawił się w loży prasowej z wbitym w nogę prętem - mówi Stefan Szczepłek (IAR)
  • Szczepłek podkreśla, że policja i służby porządkowe były bezradne wobec zaistniałej sytuacji (IAR)
  • Mecz rozpoczął się z prawie dwugodzinnym opóźnieniem, a decyzja UEFA o rozegraniu tego spotkania nadal budzi kontrowersje (IAR)
  • Szczepłek opowiedział o okolicznościach zdobycia bramki , która również wzbudziła kontrowersje (IAR)
Czytaj także

Sceny na stadionie Heysel, których byli świadkami kibice futbolu na całym świecie, uznawane są za największą - obok wydarzeń na Hillsborough - tragedię w najnowszej historii piłki nożnej. W wyniku zdarzeń w Brukseli zginęło 39 osób. Oficjalne konta obu klubów na Twitterze wspominają dziś tragiczne wydarzenia z 29 maja 1985 roku. 

- Oczywiście, że decyzja o rozegraniu meczu na cmentarzu była decyzją niezwykłą - wspominał w rozmowie z Polskim Radiem Stefan Szczepłek, dziennikarz i naoczny światek tamtych wydarzeń. Przed finałowym spotkaniem doszło do zamieszek na trybunach. Angielscy kibice, po obrzucaniu butelkami sektora Włochów, przeszli do bezpośredniego ataku. Przeskoczyli przez ogrodzenie i zepchnęli fanów Juventusu w kierunku ściany. Ta nie wytrzymała naporu i runęła na uciekających Włochów. 

- Na trybunę prasową przyszedł jakiś kibic. Szukał pomocy i miał wbity w nogę pręt. (...) Dopiero wtedy do nas, dziennikarzy, dotarło, że jest to coś poważniejszego, niż nam się wydawało z wysokości trybun - opowiadał Szczepłek. 

Mecz rozpoczął się z prawie dwugodzinnym opóźnieniem. Jedyną bramkę zdobył z rzutu karnego Michel Platini po faulu na Zbigniewie Bońku. Jak wskazują powtórki, wychowanek bydgoskiego Zawiszy został jednak sfaulowany przed polem karnym. Strzelec gola wspominał po latach te wydarzenia: - Gdy wy widzieliście wszystko w telewizji, my byliśmy w szatni i nie wiedzieliśmy, co się naprawdę stało. Dopiero po meczu usłyszeliśmy o rozmiarach tragedii i o tym, że zginęli ludzie.

Zdaniem władz UEFA, w przypadku odwołania spotkania, konflikt mógłby eskalować i przenieść się na ulice Brukseli.

jp