Logo Polskiego Radia
polskieradio.pl
Agnieszka Kamińska 19.10.2019

Gęsi parlamentarne

Senator Wadim Tyszkiewicz zapowiada, że jeśli „demokracja i wolność będą demolowane”, to wejdzie na barykady, a zarazem żałuje, że głosy oddane na PiS nie są jawne. Czyli mamy jak u Stevensona. Doktor Wadim pójdzie na barykady, jak mister Tyszkiewicz będzie robił demolkę demokracji, proponując jawność głosowania. Poseł Krzysztof Mieszkowski z kolei zgłębił inne tajniki demokracji…

Mieszkowski, poseł PO-KO, znalazł wreszcie winnego kolejnej sromotnej porażki swojej formacji. „Współodpowiedzialność za populistyczny reżim ponoszą wyborcy, którzy oddali głos na PiS” – ogłosił szumnie na Twitterze. Pomijam już, że znane z historii reżimy raczej rządziły sobie, bo tak je naszło, a nie, bo władzę ofiarowywali im wyborcy w kolejnych demokratycznych wyborach; tę nieścisłość można Mieszkowskiemu odpuścić. Ogólnie bowiem chłopu należy się pochwała: wykrył wreszcie, że za wynik wyborów odpowiadają nie ciemne siły i inne przeciwności losu, ale wyborcy! Pojąwszy prawidła demokracji, doszedł do tego, że wyborcy powinni odpowiadać za swoje wybory. „Kantor mówił, że do teatru nie wchodzi się bezkarnie. Podobnie trzeba ponosić odpowiedzialność za wspieranie antydemokratycznego państwa PiS” – brzmi dalsza część wspomnianego tweetu.


ostaszewska 1200 pap.jpg
Maja Ostaszewska ministrem cyfryzacji

Jak czytać tę wypowiedź? Jeśli chodzi o to, że wyborcy będą żyć w kraju rządzonym przez tych, których sobie wybrali, to głosujący na PiS chyba nic przeciw takim konsekwencjom nie mają. Zjednoczona Prawica poprawiła bowiem wynik wyborczy sprzed czterech lat, czyli wychodzi, że wyborcy wybór podtrzymują. Jeśli zaś politykowi chodziło o to, żeby to jakaś instancja rozliczyła elektorat PiS, to niestety musi się jeszcze douczyć. Mieszkowski wie bowiem już, że za wynik wyborów odpowiadają wyborcy, ale nie odkrył jeszcze, że głosowanie jest tajne. Może tę tajemnicę mógłby mu wyłożyć szczegółowo senator Wadim Tyszkiewicz, obecnie niezależny, niegdyś – związany z Nowoczesną. Bo o tajności głosowania Tyszkiewicz wie i nawet wyraża z tego tytułu ubolewanie.

„Szkoda tylko, że oddane głosy na PiS nie są jawne” – stwierdził. W tej samej tyradzie zapowiedział zarazem, że jeżeli „demokracja i wolność będą demolowane”, to wejdzie na barykady. Znowu się wyzłośliwiam, a tu zapewne zachodzi  dramat znany z noweli Roberta Louisa Stevensona: po prostu doktor Wadim wejdzie na te barykady wówczas, gdy mister Tyszkiewicz będzie postulował demolkę demokracji, narzekając, że szkoda, że głosy nie są jawne…

Kosiniak-Kamysz 1200 TT.jpg
PSL, welon i adidasy

Wróćmy jednak jeszcze na moment do Mieszkowskiego. Jest on nie tylko posłem, ale i krytykiem teatralnym, lubi kreować się na erudytę, nie dbając chyba specjalnie o to, czy „Kantor” odbiorcom kojarzy się z czymś więcej niż miejscem wymiany walut.

Jeśli się nie kojarzy, to w przeciwieństwie do Mieszkowskiego na Twitterze podaje imię: Tadeusz. I zaznaczam, że to ten od „Wielopole, Wielopole” i „Umarłej klasy”. Właśnie w „Umarłej klasie” przekrzykujący się dawni uczniowie co jakiś czas powtarzają jak refren „gęsi kapitolińskie”, choć nikt już nie pamięta, co znaczyło to hasło i jaką treść niosło. Myślę, że za kilka lat takie nazwiska jak Mieszkowski i Tyszkiewicz też będą dla społeczeństwa tylko pustym dźwiękiem. Jedna ważna różnica: gęsi kapitolińskie zaalarmowały Rzymian, że zbliżają się wrogowie. Te nasze „gęsi parlamentarne” tylko irytująco gęgają...

Magdalena Złotnicka