O ustaleniach poczynionych w śledztwie poinformował w środę PAP prok. Mariuszu Duszyński z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Wyjaśnił, że w ramach postępowania ustalono, iż nie doszło do żadnych zaniedbań ze strony organizatorów rajdu i prawidłowo przeprowadzono akcję ratunkową po wypadku. Biegły, który zbadał auto, nie znalazł w nim usterek, które mogłyby się przyczynić do zdarzenia.
Pomorskie: 24-latek wypchnął babcię z okna, usłyszał zarzut zabójstwa
- Na podstawie zgromadzonego materiału dowodowego stwierdzono, że przyczyną wypadku było zachowanie kierowcy, który nie zachował ostrożności stosownej w danych okolicznościach - powiedział Duszyński.
Dodał, że sekcja zwłok ofiar wykazała, iż kierowca i pilot utonęli. Od obu mężczyzn pobrano krew do badań toksykologicznych, a te wykazały we krwi kierowcy substancje psychoaktywne. - Kierowca zażył środek odurzający i pod jego wpływem prowadził pojazd w czasie tego rajdu - podkreślił Duszyński.
>>>[ZOBACZ RÓWNIEŻ] Wypadek podczas rajdu. Samochód wpadł do kanału, 2 osoby nie żyją
Wysokie stężenie środka odurzającego
Według nieoficjalnych informacji, podanych przez radio RMF FM, "stężenie środka odurzającego w organizmie kierowcy było na tyle wysokie, że nie ma wątpliwości, iż miało ono istotny wpływ na sposób prowadzenia samochodu".
Duszyński poinformowała, że Prokuratura Rejonowa w Pruszczu Gdańskim, która prowadziła śledztwo w tej sprawie, w ostatnich dniach umorzyła postępowanie. Prokurator wyjaśnił, że decyzję taką podjęto wobec śmierci sprawcy wypadku. Dodał, że postanowienie jest nieprawomocne.
Do wypadku doszło w maju br. w trakcie Rajdu Żuławskiego. Prowadzona przez 34-letniego rajdowca honda civic wypadła z wytyczonej drogi, znalazła się na wale przeciwpowodziowym, z którego - obróciwszy się w powietrzu - wpadła kołami do góry do wypełnionego wodą rowu melioracyjnego.
msze