Logo Polskiego Radia
IAR
Radosław Różycki 07.07.2010

Mija piąta rocznica tragicznych zamachów w Londynie

7 lipca 2005 roku trzech zamachowców wysadziło się w trzech różnych miejscach londyńskiego metra, a czwarty w autobusie.

Zginęły 52 osoby, a ponad 700 zostało rannych. Do ataku doszło w czasie porannego szczytu. Wśród ofiar zamachów były trzy Polki.


Gill Hick była jedną z ostatnich osób, którą uratowano z metra. Kiedy zamachowiec wysadził się w wagonie w jej pobliżu, straciła obie nogi. Jak mówi, po pięciu latach wciąż nie poradziła sobie z traumatycznymi przeżyciami. "Wciąż nie mogę uwierzyć, że to już pięć lat. To wydarzyło się jakby wczoraj. To dla mnie jest wciąż żywe. Straciłam obie nogi i chyba nie nadejdzie już dzień, kiedy odłożę to na bok. Mierzę się z tym w każdym momencie życia" - powiedziała.


Gill Hick przyznaje jednak, że wybaczyła już zamachowcom, zwłaszcza temu, który wysadził się w wagonie metra, którym jechała. "Osoba, która to zrobiła nie żyje. Gdyby on żył i poprosił mnie o wybaczenie, musiałabym się zastanowić".


Czwórka muzułmańskich zamachowców znała się ze sobą i przyjaźniła. Nie byli notowani przez policję. Do zamachu przyznała się później nieznana do tej pory organizacja "Tajna Grupa Dżihadu Al-Kaidy w Europie". Nie wiadomo jednak, czy grupa miała jakieś powiązania z organizacją Osamy bin Ladena.

rr