Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Jan Odyniec 20.11.2019

Sąd wydał wyrok ws. mężczyzny, który wypchnął żonę z balkonu. "To szczęście, że przeżyła"

- To szczęście pokrzywdzonej, że przeżyła ten wypadek - uznał w środę Sąd Apelacyjny w Gdańsku, który skazał 35-letniego Bartłomieja R. na karę 15 lat więzienia za wypchnięcie swojej ciężarnej żony z balkonu na pierwszym piętrze.

W lutym Sąd Okręgowy w Gdańsku skazał Bartłomieja R. na 15 lat więzienia. Wyrok ten objął też karę za zarzut posiadania przez oskarżonego w komputerze treści pornograficznych z udziałem dzieci. Sąd nakazał ponadto zapłatę przez oskarżonego pokrzywdzonej Kamili R. 50 tys. zł zadośćuczynienia.

Shutterstock policja policjant 1200.jpg
Zarzuty dla gdańskich policjantów. Przemoc, poniżanie, fałszowanie oficjalnych dokumentów

Sąd apelacyjny utrzymał decyzję Okręgowego

Od wyroku tego apelację wniósł obrońca Bartłomieja R. Sąd Apelacyjny utrzymał w środę w mocy wyrok sądu niższej instancji.

- Tylko szczęśliwy zbieg okoliczności - a konkretnie fakt, że w trakcie upadku pokrzywdzona uderzyła głową w parapet balkonu na parterze - spowodował, że szybkość, z jaką pokrzywdzona wypadała została wyhamowana. I nieco zmieniło to położenie ciała. Pokrzywdzona spadając głową na chodnik ten wypadek przeżyła i szczęśliwie przeżyło ten wypadek także jej nienarodzone dziecko (kobieta była w piątym miesiącu ciąży - PAP) - powiedziała w uzasadnieniu wyroku sędzia Marta Urbańska.

>>> [CZYTAJ RÓWNIEŻ] Sopot: sprawa śmierci 8-latki na basenie będzie rozpatrzona ponownie

Z ustaleń śledztwa, potwierdzonych przez sąd, wynika, że mężczyzna ze szczególnym okrucieństwem znęcał się psychicznie i fizycznie nad 31-letnią dziś kobietą od 2013 r. do 2 czerwca 2016 r. Tego dnia Bartłomiej R. wypchnął ciężarną żonę z balkonu mieszkania w Gdyni. Dramatyczną sytuację widzieli robotnicy pracujący przy bloku, którzy zawiadomili policję i pogotowie ratunkowe.

Wieloletnie znęcanie się nad żoną

Jak ustaliła prokuratura, znęcanie się polegało m.in. na tym, że oskarżony uderzał Kamilę R. pięścią i otwartą dłonią po całym ciele, bił ją metalową pałką i kablem, rozbił lustro na jej głowie, rzucał nią o podłogę i ścianę, a także przypalał ją papierosami oraz kłuł igłami w okolicy pośladków. Prześladowana kobieta spędzała od czasu do czasu noce w piwnicy lub na dworcu PKP.

Sąd Apelacyjny podkreślił, że zarzucane mężczyźnie czyny charakteryzują się "bardzo dużą szkodliwością społeczną".

>>> [ZOBACZ TAKŻE] Były polityk PO złożył dymisję. Miał stosować przemoc wobec rodziny

- Znęcanie nad pokrzywdzoną trwało znaczny okres czasu, obejmujący niemalże całe ich pożycie małżeńskie. Pokrzywdzona została w tym czasie prawie całkowicie ubezwłasnowolniona przez swojego męża. Znęcanie to było stopniowane w kierunku coraz bardziej drastycznym, a zakończyło się usiłowaniem zabójstwa. Fakt, że pokrzywdzona ten wypadek przeżyła z obrażeniami, które zakwalifikowano jako średnie obrażenia ciała, jest szczęściem pokrzywdzonej. Dlatego, że wysokość, z której wypadła była wystarczająca, by zabić człowieka - zaznaczyła sędzia Marta Urbańska.

Sąd dodał, że oskarżony znęcał się nad żoną na oczach ich małoletniego dziecka, co dodatkowo wpłynęło na zaostrzenie kary.

Na ogłoszeniu wyroku obecna była jedynie pokrzywdzona Kamila R., która pełniła podczas procesu rolę oskarżyciela posiłkowego. Nie chciała jednak komentować dla mediów decyzji sądu.

>>> [CZYTAJ RÓWNIEŻ] K. Płażyński broni dziennikarza, który ujawnił nagranie A. Dulkiewicz z alkoholem

Zarówno w trakcie śledztwa, jak i podczas procesu przed sądem niższej instancji, który toczył się za zamkniętymi drzwiami, Bartłomiej R. nie przyznał się do winy. Zaprzeczał, że znęcał się nad żoną i wypchnął ją z balkonu, i że miał materiały pedofilskie.

Pokrzywdzona twierdziła zaś, że sama wypadła z balkonu na ziemię, szukając ucieczki z mieszkania przed atakującym ją mężem.

Według ustaleń sądu niższej instancji, uznanych za słuszne przez Sąd Apelacyjny, o tym, że to Bartłomiej R. spowodował upadek kobiety, przesądziły głównie zeznania robotników, którzy widzieli, jak mężczyzna chwycił kobietę za barki i wyrzucił z balkonu. Ponadto biegły sądowy uznał, że ułożenie ciała kobiety na ziemi świadczy, że najprawdopodobniej nie mogła ona wypaść sama z balkonu.

jmo