Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Bartłomiej Bitner 04.12.2019

Wybuch gazu, pożar i zawalenie domu w Szczyrku

Do wybuchu gazu doszło wieczorem w budynku w Szczyrku, który się zawalił. Pod gruzami mogą być ludzie. - Zakładamy scenariusz, że może być pod nimi osiem osób, w tym dzieci - powiedziała portalowi PolskieRadio24.pl st. kpt. Patrycja Pokrzywa, rzecznik bielskiej straży pożarnej.
Posłuchaj
  • St. kpt. Patrycja Pokrzywa: akcja ratownicza jest bardzo trudna (PR24)
  • Asp. szt. Roman Szybiak, oficer prasowy komendanta miejskiego policji w Szczyrku: policjanci ustalają, ile osób mogło być w zawalonym domu (IAR)
  • Paweł Frątczak: podczas akcji ratowniczej został ranny jeden strażak (IAR)
Czytaj także

- Trwa dogaszanie pożaru. Równocześnie prowadzona jest akcja odgruzowywania terenu w miejscu, w którym stał budynek - dodała st. kpt. Patrycja Pokrzywa.

wybuch_gazu1200.jpg
Białka Tatrzańska: wybuch gazu w hotelu. Trzy osoby ciężko ranne

Aktualnie pracuje tam 36 zastępów straży pożarnej, na miejscu są także policjanci i pracownicy pogotowia ratunkowego. To łącznie ponad 100 osób. Na miejsce dojechała już także specjalistyczna grupa ratowniczo-poszukiwawcza z Jastrzębia-Zdroju z psami wyszkolonymi do szukania ludzi pod gruzami.

"Mieszkało tam kilka osób"

Do wybuchu doszło ok. godz. 18.30. Budynek przy ul. Leszczynowej, w którym doszło do eksplozji, uległ całkowitemu zawaleniu, natomiast sąsiedni został zniszczony.

- Dom jest w gruzach. Nikt nie wie dokładnie, ile osób mogło w nim być w chwili wybuchu. Mieszkało tam kilka osób - powiedział Antoni Byrdy, burmistrz Szczyrku.

- Jak wynika z informacji uzyskanych od jednej z mieszkanek budynku, która w trakcie wybuchu była w pracy, nie ma ona kontaktu z osobami, które tutaj mieszkały. Przyjmujemy scenariusz, że pod gruzami może znajdować się osiem osób, w tym także dzieci. Póki jednak akcja poszukiwawcza się nie zakończy, nie będziemy wiedzieć dokładnie, ile osób faktycznie może leżeć pod gruzami - powiedziała st. kpt. Patrycja Pokrzywa.

Poszukiwania utrudnia dym

Jak dodała już na antenie Polskiego Radia 24 tuż przed godz. 22, akcja jest bardzo trudna. Nie ułatwiają jej panujące warunki atmosferyczne, a także wąska droga, która prowadzi do zawalonego budynku. - Nie jesteśmy w stanie powiedzieć, ile czasu może potrwać odgruzowywanie i poszukiwanie osób, które tam mogą się znajdować. Na pewno akcja będzie trwać jeszcze kilka godzin - powiedziała st. kpt. Patrycja Pokrzywa.

firetruck-free-shut-1200.jpg
Wielkopolskie: 65-letnia kobieta zginęła na skutek wybuchu gazu

Podkreśliła, że poszukiwania utrudnia także dym, który unosi się nad gruzowiskiem. - Nie możemy więc wykorzystać psów ratowniczych. Poszukiwania to zatem mozolna operacja, którą cały czas będziemy kontynuować. Są także przygotowani ratownicy na podmianę za obecnie pracujących, by była zachowana ciągłość akcji - dodała.

Akcja jest też niebezpieczna. W jej trakcie - jak powiedział w TVP Info rzecznik prasowy straży pożarnej Paweł Frątczak - poszkodowany został jeden strażak. - Spadł z wysokości ok. 3 metrów. Został przewieziony do szpitala. Pozostali strażacy, którzy są na miejscu, pracują z ogromną determinacją - podkreślił. 

"Rokowania nie są za dobre"

Burmistrz Antoni Byrdy dodał, że nie można jeszcze potwierdzić żadnych informacji dotyczących losów mieszkańców budynku. Powiedział, że w miejscu wybuchu trwa "ręczne, bardzo delikatne odgruzowywanie".

Włodarz zaznaczył, że usuwanie gruzów tą metodą może potrwać do rana. - Nie możemy jeszcze wjechać tam z ciężkim sprzętem - mówił późnym wieczorem.

- Głęboko wierzymy, że będzie dobrze, choć rokowania nie są za dobre - podkreślił burmistrz. Jak dodał, nie pamięta takiej tragedii w mieście, którym zarządza. - To prawie moi sąsiedzi. Liczę, że wszystko dobrze się skończy. Trzeba czekać z nadzieją - powiedział Antoni Byrdy.

Huk był ogromny

Świadkowie mówią, że huk był tak duży, że można go było usłyszeć wiele kilometrów od miejsca zdarzenia.

- Mieszkam może kilometr stąd. Usłyszałam taki huk, że nie wiedziałam, co się dzieje. Nagle słyszę, że jadą strażacy na sygnale, jedni za drugimi. Znam ludzi, którzy tam mieszkają. To ludzie w średnim wieku z dziećmi - powiedziała mieszkanka Szczyrku.

- Wciąż weryfikujemy informacje o liczbie osób. W tej chwili szukamy ośmiu - powiedział nadbryg. Jacek Kleszczewski, śląski komendant wojewódzki PSP.

- Największa trudnością jest czas, bo jest zimno, dlatego bardzo się spieszymy. Kolejną trudnością jest niedogaszony pożar - podkreślił. Jak dodał, ze względu na zagęszczenie budynków wspomaganie się ciężkim sprzętem jest utrudnione, jednak w akcji jest wykorzystywana jedna koparka.

Jak poinformował przed północą, wykorzystywany sprzęt nie wskazał do tej pory strażakom miejsc, gdzie możne znajdować się jakaś osoba pod gruzowiskiem.

- Użyliśmy geofonu i sprzęt nie stwierdził ani nie wskazał nam miejsca, gdzie może znajdować się jakaś osoba. Natomiast cały czas używamy wszelkiego innego specjalistycznego sprzętu, m.in. kamery wziernikowej - wyjaśnił nadbryg. Jacek Kleszczewski.

Premier: moje myśli z bliskimi poszkodowanych

Na miejsce zdarzenia przyjechały władze województwa. Najpierw przybył wicewojewoda śląski Jan Chrząszcz, a następnie, już w nocy, wojewoda Jarosław Wieczorek. - Trzykondygnacyjny budynek w zasadzie doszczętnie jest zniszczony. Tam cały czas jeszcze jest ogień, bardzo zadymione pomieszczenia - powiedział chwilę po dotarciu do Szczyrku.

Jak dodał, pracujący na miejscu strażacy walczą z każdą minutą o życie ewentualnych mieszkańców domu, w którym doszło do eksplozji. Przekazał, że operacyjnie "jest to bardzo trudne przedsięwzięcie właśnie z uwagi na zadymienie i na znajdujące się ewentualne osoby w budynku".

- Dążymy do tego, żeby do tych osób dotrzeć jak najszybciej, przy użyciu specjalistycznego sprzętu, ale przede wszystkim przy pomocy pracy rąk Państwowej Straży Pożarnej - podkreślił Jarosław Wieczorek.

"Wszystkie możliwe siły są zaangażowane w ratowanie ludzkiego życia i zdrowia po wybuchu gazu w Szczyrku" - napisał na Twitterze premier Mateusz Morawiecki.

"Jestem w stałym kontakcie z Wojewodą Wieczorkiem, który jest obecny na miejscu. Moje myśli są z bliskimi poszkodowanych, wszystkim zostanie udzielona niezbędna pomoc" - czytamy we wpisie.

Wybuch z powodu przewiercenia gazociągu?

Jak powiedział rzecznik Polskiej Spółki Gazownictwa Artur Michniewicz, prawdopodobnym powodem wybuchu gazu w Szczyrku było przewiercenie gazociągu.

shutterstock straż pożarna 1200.jpg
Zachodniopomorskie: jedna osoba poszkodowana w wybuchu gazu

- Na 100 proc. przewiercony został gazociąg średniego ciśnienia, stalowy, o średnicy 150 mm. Nasze stacje zanotowały bardzo duże momentalne uchodzenie gazu, a tak się dzieje, kiedy w gazociągu powstaje dziura. Jeżeli to stalowy gazociąg i stalowe wiertło, to najwidoczniej nietrudno o iskrę - zaznaczył.

Jak podkreślił, na razie trudno powiedzieć, kiedy i jaka firma wykonywała te prace. - Prawdopodobnie mogło być tak, ale to tylko przypuszczenia, że wyciągając wiertło, poszła jakaś iskra i doszło do wybuchu - powiedział Artur Michniewicz.

Rzecznik PSG podkreślił, że powodem wybuchu nie mogło być uszkodzenie gazociągu wynikające z eksploatacji i nie była to też wina ludzi mieszkających w budynku.

Część Szczyrku odcięta od gazu

Do prawdopodobieństwa tej przyczyny wybuchu odniósł się także nadbryg. Jacek Kleszczewski. - To tylko hipoteza, ale sądząc po skutkach, z którymi mamy do czynienia, to bardzo prawdopodobne - zastrzegł.

Jak dodał Antoni Byrdy, w miejscu tragedii były prowadzone prace przy zasilaniu energetycznym, a linia przebiega wzdłuż gazociągu.

Burmistrz Szczyrku powiedział, że część kurortu jest teraz odcięta od dostaw gazu. - Rozmawiałem z dyrektorem ze spółki gazowniczej. Powiedział, że w czwartek po południu zostaną przywrócone - dodał samorządowiec.

bb