Logo Polskiego Radia
PAP
Agnieszka Kamińska 14.07.2010

Projekt raportu: źródłem przecieku było CBA

Źródłem "przecieku" informacji o działaniach ws. afery hazardowej było CBA, a nie kancelaria premiera – wynika z projektu raportu Mirosława Sekuły (PO).
Komisja hazardowaKomisja hazardowafot. east news

Projekt opublikowano na stronach Sejmu.

"Komisja ustaliła, że źródłem przecieku informacji o prowadzonych działaniach operacyjnych było w istocie CBA, a nie Kancelaria Prezesa Rady Ministrów. Zaprezentowana przed Komisją przez Mariusza Kamińskiego (b. szefa CBA) teoria „przecieku’ nie została poparta żadną konkretną wiedzą, faktami lub materiałem dowodowym" - czytamy w projekcie.

Z dokumentu wynika też, że komisja nie ma dowodów potwierdzających tezę, że podczas spotkania premiera z ówczesnym ministrem sportu Mirosławem Drzewieckim w dniu 19 sierpnia 2009 r., zostały wydane dyspozycje dotyczące ukrycia tzw. afery hazardowej przed opinią publiczną "poprzez po pierwsze, wycofanie z konkursu na członka zarządu Totalizatora Sportowego Magdaleny Sobiesiak, po drugie sprostowanie treści pisma Ministerstwa Sportu z dnia 30 czerwca 2009 r. i po trzecie, przedstawienie szefowi CBA zarzutów celem odwołania go z zajmowanego stanowiska i usunięcia w ten sposób zagrożenia związanego z jego ewentualnymi dalszymi działaniami".

Zeznający w styczniu br. przed hazardową komisją śledczą Kamiński nie wykluczył, że to premier Donald Tusk lub sekretarz Kolegium ds. służb specjalnych Jacek Cichocki mogli powiedzieć Mirosławowi Drzewieckiemu o działaniach CBA w sprawie afery hazardowej i to mógł być początek przecieku.

Premier Donald Tusk, zeznając przed komisją w lutym br., oświadczył, że nie był źródłem przecieku o działaniach CBA.

Raport: rozmowy niezgodne ze standardem

Z projektu wynika, że rozmowy b. szefa klubu PO Zbigniewa Chlebowskiego z przedstawicielami branży hazardowej były niezgodne ze standardem wykonywania mandatu poselskiego.

"Jedyną okolicznością usprawiedliwiającą kontakty posła Zbigniewa Chlebowskiego z przedstawicielem branży hazardowej może być brak jasnych regulacji w tym zakresie, co w przypadku posła z tak wielkim doświadczeniem i pozycją polityczną jest niewystarczające" - czytamy w projekcie sprawozdania.

Chlebowski wymieniany jest w materiałach CBA, które w sierpniu 2009 r. ówczesny szef Biura Mariusz Kamiński przedstawił premierowi Donaldowi Tuskowi. Dokumenty wskazują na jego udział w nielegalnych działaniach w trakcie prac nad zmianami w ustawie hazardowej i jego "dyspozycyjność" wobec lobby hazardowego.

Według materiałów CBA lobbowanie miało dotyczyć wykreślenia z projektu noweli ustawy hazardowej zapisów o dopłatach do gier na automatach, na czym budżet państwa mógł stracić ok. 500 mln złotych rocznie. Dopłaty, które obciążyłyby firmy hazardowe, miały być przeznaczone na inwestycje związane z Euro 2012.

Kulisy całej sprawy ujawniła 1 października zeszłego roku "Rzeczpospolita", która m.in. opublikowała stenogramy z rozmów Chlebowskiego i b. ministra sportu Mirosława Drzewieckiego z biznesmenami z branży hazardowej Ryszardem Sobiesiakiem i Janem Koskiem. Tego samego dnia Chlebowski zapewnił na konferencji prasowej, że nigdy nie lobbował i nie wymuszał decyzji w sprawie projektu zmian w ustawie hazardowej.

Nazwisko Chlebowskiego jako osoby interesującej się przebiegiem prac nad zmianami w ustawie hazardowej pojawiło się także m.in. w notatce wiceministra finansów Jacka Kapicy ze spotkania z premierem 26 sierpnia 2009 r. Według tej notatki Kapica mówił premierowi, że Chlebowski interesował się m.in. "kształtem projektu ustawy, w tym kwestią dopłat do gier"

PiS: oddzielny raport

PiS zapowiada, że nie będzie zgłaszało poprawek, do przedstawionego przez szefa hazardowej komisji śledczej Mirosława Sekułę (PO) projektu raportu, tylko przygotuje własny dokument podsumowujący sejmowe śledztwo.

Zgodnie z ustawą o komisji śledczej to przewodniczący przygotowuje i przedstawia projekt sprawozdania z prac komisji. Posłowie natomiast mogą składać do niego poprawki. Ostateczna wersja przyjmowana jest zwykłą większością głosów w drodze uchwały.

Jeśli nie uda się wypracować tekstu, który satysfakcjonował będzie wszystkich, posłowie mogą zgłaszać do raportu swoje zdania odrębne. Później całość przedstawiana jest Sejmowi, ale ten nie przeprowadza już nad dokumentem głosowania.

"Chcemy wersji obiektywnej, nie powinno być wersji waszej i naszej" - powiedziała dziennikarzom w przerwie prac komisji Beata Kempa (PiS). Zaznaczyła, że jej ugrupowanie przygotuje własną wersję raportu i nie będzie zgłaszało poprawek do propozycji przygotowanej przez Sekułę.

"Tam się nie da nic poprawić. To jest po prostu poziom poniżej zera bezwzględnego" - oceniła posłanka PiS.

agkm, PAP