- Piotr Lisek w warunkach domowych nie jest w stanie odbyć w całości treningu, jaki zwykle realizuje
- Mimo to, szczecinian nie traci optymizmu
- W wolnych chwilach poświęca czas na obróbkę drewna i ma z tym związany cel
Tyczkarz trenuje bez tyczki
Pandemia koronawirusa sprawiła, że sportowcy nie mogą korzystać z obiektów, na którym na co dzień trenują. Lisek trenuje więc w domu, chociaż akurat w jego fachu nie jest to proste.
- Jakiś trening zastępczy mogę zrobić, chociaż skok o tyczce jest tą konkurencją, do której potrzebujemy odpowiedniej infrastruktury. Ciężko zabrać ją ze sobą do domu - zaznaczył szczecinianin.
Z czym jedyny Polak, który w swojej karierze przeskoczył wysokość sześciu metrów, ma największy kłopot?
- Skakanie na materac sypialniany nie jest zbyt emocjonujące - zauważył z uśmiechem. - Wszystkie ćwiczenia gimnastyczne mogę robić z własnym ciężarem ciała, ale skok o tyczce? Warto byłoby wyjść na powietrze i trochę pobiegać z tym kijem - przyznał.
Po pierwsze bezpieczeństwo
We wtorek Międzynarodowy Komitet Olimpijski oraz rząd Japonii podjęły decyzję o przeniesieniu igrzysk olimpijskich w Tokio na 2021 rok.
- Od początku byłem zwolennikiem, by igrzyska odbyły się w bezpiecznej formie. To, czy odbędą się w tym roku, czy w przyszłym, nie miało dla mnie większego znaczenia - odparł Lisek.
Samouk chce zrobić stół
Mieszkający na obrzeżach Szczecina tyczkarz podczas przymusowego pobytu ma czas, by oddawać się swojej pasji. Nie wszyscy wiedzą, że Lisek interesuje się obróbką drewna.
- Staram się nie nudzić w domu. W wolnym czasie próbuję realizować swoje hobby, którym jest... drewno. Chciałbym kiedyś zrobić stół jadalny, chociaż to niełatwe. Może kiedyś mi się uda, jeśli będę miał większe zaplecze. Nigdy nie byłem w żadnej szkole obróbki drewna, jestem samoukiem - zakończył 27-latek.
Nowy termin igrzysk w Tokio wciąż nie jest znany. Pod uwagę brane są wiosna lub lato 2021 roku.
pm