Logo Polskiego Radia
PAP
Rafał Kowalczyk 05.08.2010

Kancelaria nic nie robi ws. upamiętnienia

Kancelaria Prezydenta nie wystąpiła dotychczas do stołecznego konserwatora zabytków o wydanie zaleceń ws. dopuszczalnych zmian otoczenia Pałacu, koniecznych w przypadku powstania w tym miejscu tablicy upamiętniającej ofiary katastrofy w Smoleńsku.

Jak dowiedziała się PAP w wydziale prasowym warszawskiego ratusza, Kancelaria nie odpowiedziała też na pismo stołecznej konserwator Ewy Nekandy-Trepki z 14 lipca. Chcąc sformalizować obecność stojących przed Pałacem Prezydenckim krzyż i wystawy, w piśmie do szefa Kancelarii Jacka Michałowskiego, zwróciła ona uwagę, że na wszelkie nowe elementy, które na dłużej miałyby pojawić sie na terenie Pałacu Prezydenckiego i dziedzińca frontowego, konserwator powinien wyrazić zgodę.

Stołeczna konserwator dodała, ze "wprowadzenie na stale w przestrzeń zabytkowa nowych elementów nie jest uzasadnione względami konserwatorskimi, które wskazują zawsze na konieczność zachowania jej w niezmienionej postaci i formie". W jej ocenie "wprowadzenie nowego elementu w tak uporządkowany i utrwalony układ wpłynęłoby na jego wartości zabytkowe, zaburzając klasycystyczny charakter założenia pałacowego". Pod koniec lipca jej zastępca Artur Zbiegieni zastrzegał, ze uwagi te dotyczyły wyłącznie ustawionego przed pałacem krzyża i wystawy.

Upamiętnienia ofiar katastrofy smoleńskiej przed Pałacem Prezydenckim domagają się osoby sprzeciwiające sie przeniesieniu krzyża do kościoła św. Anny. We wtorek uniemożliwiły to przybyłym po krzyż harcerzom i księżom.

Spór o tablicę

21 lipca, po podpisaniu porozumienia ws. przeniesienia krzyża do kościoła św. Anny, szef Kancelarii Prezydenta Jacek Michałowski powiedział, że prace nad sposobem upamiętnienia ofiar katastrofy będą prowadzone "bez zbędnej zwłoki". We wtorek zapewnił z kolei, że tablica upamiętniającą ofiary smoleńskiej katastrofy "prędzej czy później" powstanie. Nie potrafił jednak odpowiedzieć, gdzie zostanie ona umieszczona.

Możliwości szybkiego upamiętnienia Lecha Kaczyńskiego nie widzi natomiast stołeczny ratusz. Podkomisja Rady Warszawy negatywnie zaopiniowała pierwsze wnioski o nadanie jego imienia stołecznym ulicom, zaś zdaniem Jarosława Józwiaka - zastępcy gabinetu prezydent miasta Hanny Gronkiewicz-Waltz - ewentualna budowa pomnika Lecha Kaczyńskiego powinien zająć się społeczny komitet.

Problem z ulicą

Pierwszy wniosek w sprawie nadania jednej z warszawskich ulic imienia Lecha Kaczyńskiego wpłynął do ratusza dwa dni po katastrofie lotniczej w Smoleńsku. W połowie maja wniosek ten negatywnie zaopiniował Zespól Nazewnictwa Miejskiego - grono varsavianistów i historyków społecznie działających przy biurze kultury urzędu miasta.

Na początku czerwca opinie Zespołu podzieliła działająca w komisji kultury i promocji miasta Rady Warszawy podkomisja ds. nazewnictwa ulic. Jak powiedziała PAP przewodnicząca podkomisji Mariola Rabczon (PO), wniosek nie mógł zostać zaopiniowany pozytywnie ze względu na obowiązująca uchwale rady miasta, zgodnie z która "nazwy pochodzące od nazwisk osób nie powinny być nadawane wcześniej niż po upływie pięciu lat od dnia śmierci upamiętnianej osoby".

Z tego samego powodu podkomisja negatywnie zaopiniowała dwie inne propozycje, zgłoszone przez prywatne osoby. Jedna z nich wnosiła o przemianowanie ul. Grzybowskiej na ul. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, druga - o upamiętnienie w miejskim nazewnictwie przewodniczącego Komitetu Katyńskiego Stefana Melaka, który także zginął w katastrofie.

Potrzebny czas i cierpliwość

O negatywnych opiniach obu gremiów wnioskodawcę zmiany nazwy al. Armii Ludowej poinformowała zastępca dyrektora biura kultury urzędu miasta Małgorzata Naimska. W wystosowanym na początku czerwca piśmie napisała, ze członkowie Zespołu i radni podkomisji "uprzejmie prószą o cierpliwość i wystąpienie z formalnym wnioskiem w odpowiednim roku".

W liście tym nie znalazła sie informacja, ze wymagany okres pięciu lat od śmierci potencjalnego patrona ulicy może zostać skrócony, a z wnioskiem o takie odstępstwo może wystąpić prezydent Warszawy. Możliwość taka rada miasta wprowadziła w 2005 r., gdy z powodu tego wymogu niemożliwe było nadanie jednej z bezimiennych ulic na Gocławiu imienia Jana Nowaka-Jezioranskiego, o co apelowali mieszkańcy tamtejszego osiedla. Ta sprawa radni zajęli sie w lutym 2007 r. po tym, jak Samorząd Mieszkańców Grochowa Południowego ponowił swój wniosek. Wówczas poparła go prezydent miasta, a Rada Warszawy w marcu przyjęła stosowna uchwale. Ostatecznie tablice z nowa nazwa ulicy pojawiły sie na Gocławiu w październiku 2007 r. - niespełna trzy lata po śmierci jej patrona.

Propozycja zmiany nazwy ulicy spotyka się zazwyczaj ze sprzeciwem mieszkańców, gdyż wiąże sie to dla nich z koniecznością wymiany dokumentów, w których znajduje sie adres zamieszkania.

Są już ulice i rondo

Decyzje o upamiętnieniu tragicznie zmarłego prezydenta zapadły dotychczas w innych miastach. Pod koniec kwietnia kieleccy radni zdecydowali, ze Lech Kaczyński będzie patronem nowo powstającej ulicy w centrum tego miasta. Podobne decyzje podjęli dotychczas m.in. radni Sieradza - tam imię prezydenta ma nosić największe w mieści rondo oraz radni Bydgoszczy - L. Kaczyński ma być patronem planowanego mostu na Brdzie.

Decyzja o uczynieniu L. Kaczyńskiego patronem którejś z warszawskich ulic należy do Rady Warszawy. Procedura wszczynana jest w takiej sprawie z urzędu lub na wniosek grupy co najmniej pięciu radnych miasta lub rad dzielnic, grupy 15 mieszkańców miasta albo instytucji lub organizacji mających w Warszawie swoja siedzibę.

Warszawa bez pomnika

Do stołecznego ratusza jak dotąd nie wpłynął natomiast żaden formalny wniosek o budowę w stolicy pomnika lub innej formy upamiętnienia Lecha Kaczyńskiego. "Wpłynęły do nas jedynie dwie petycje w tej sprawie" - powiedział PAP Jarosław Józwiak.

Pierwsza petycja dotyczyła upamiętnienia prezydenta na Pl. Piłsudskiego. Ratusz odmówił, tłumacząc, że w tym miejscu znajduje sie juz Grób Nieznanego Żołnierza, płyta poświecona prymasowi Stefanowi Wyszyńskiemu i papieżowi Janowi Pawłowi II oraz papieski krzyż. Kolejna petycje w ubiegłym tygodniu skierowali do ratusza "Warszawianie i przyjaciele Warszawy" (podpisy zbierane były w Internecie), którzy chcą, by w mieście powstał pomnik prezydenta. Ratusz jeszcze na nią nie odpowiedział. Józwiak powiedział jednak, ze będzie ona zawierać informacje o tym, ze ewentualna budowa pomnika powinien zająć sie utworzony w tym celu społeczny komitet.

rk,PAP