Logo Polskiego Radia
PAP
Sylwia Mróz 11.08.2010

Działacze Greenpeace spędzą noc na dachu

Działacze Greenpeace chcą zostać na dachu ministerstwa środowiska na noc ze środy na czwartek.
Transparent wywieszony przez Greenpeace na fasadzie Ministerstwa ŚrodowiskaTransparent wywieszony przez Greenpeace na fasadzie Ministerstwa ŚrodowiskaCzwórka

Wcześniej na ścianie gmachu resortu ekolodzy rozwiesili transparent "I love puszcza". Apelują w ten sposób o poszerzenie Białowieskiego Parku Narodowego.


Jacek Winiarski z Greenpeace powiedział, że obecnie na budynku ministerstwa jest sześć osób - cztery na dachu, dwie na linach alpinistycznych. W okolicy siedziby resortu powstało też namiotowe "zielone miasteczko". Ekolodzy zapraszają do niego wszystkich warszawiaków. Przewidziano tam m.in. gry i zabawy dla dzieci, koncerty i pokazy tańca z ogniem, udzielane są też informacje o Puszczy Białowieskiej.

Winiarski podkreślił, że działacze organizacji są przyjaźnie traktowani przez pracowników ministerstwa i policjantów. Ekologom pozwolono na zejście z budynku i skorzystanie z toalet. - Jeśli nic się nie zmieni, nasz transparent powita warszawiaków jadących jutro do pracy - powiedział. Stołeczna policja poinformowała wieczorem, że obecnie na miejscu nie dzieje się nic, co wymagałoby interwencji funkcjonariuszy.

Chcą ochrony puszczy

Ekolodzy domagają się dwóch rzeczy: ograniczenia wycinki drzew w Puszczy Białowieskiej oraz objęcia przynajmniej połowy jej terytorium szczególną ochroną, jaką daje status Parku Narodowego. Obecnie Białowieski Park Narodowy obejmuje 17% puszczy, minister środowiska zapowiada poszerzenie parku do 35% terytorium puszczy.

Minister środowiska poparł postulaty Greenpeace. - Mogę powiedzieć bez żadnego mizdrzenia się: "I love puszcza" - powiedział minister środowiska Andrzej Kraszewski w reakcji na apel Greenpeace. Zadeklarował, że jemu także bardzo zależy, "by jak największy obszar należący do tego bezcennego kompleksu leśnego został włączony do Parku Narodowego", ale "poszerzenie otuliny jakiegokolwiek obszaru chronionego jest uzależnione od zgody samorządów".

Do przekonania samorządów resort użył 75 mln zł. Są to środki z Narodowego Funduszu Ochrony Środowisk, które w zamian za zgodę na poszerzenie Białowieskiego Parku Narodowego mają być przeznaczone m.in. na poprawę infrastruktury wodociągowej, kanalizacji czy montaż baterii słonecznych na dachach budynków otaczających puszczę.

Zdaniem Kraszewskiego potrzeba przemiany świadomości lokalnej ludności, która "dotąd przecież przez stulecia żyła z wyrębu drewna, z eksploatacji puszczy".

Zapewnienia ministra nie trafiają jednak do ekologów. Przypominają, że jego poprzednik Maciej Nowicki "podjął działania zmierzające do rozszerzenia Białowieskiego Parku Narodowego na 50% terenu puszczy" (Kraszewski odpowiada, że zejście do 35% nastąpiło właśnie w efekcie negocjacji z samorządami). Greenpeace zarzuca ponadto ministerstwu bierność wobec postępującej w puszczy wycinki około stuletnich drzew.

Naruszanie ekosystemu lasu

- W tej chwili ten ostatni, pierwotny, nizinny las w Europie jest ciągle dewastowany. Pan minister rzeczywiście wykonał pewien ruch, związany z ograniczeniem wycinanych drzew, ale to jest wyłącznie początek. My uważamy, że żeby zachować ten unikalny ekosystem Puszczy Białowieskiej musimy ograniczyć wycinkę drzew wyłącznie do potrzeb lokalnej ludności - powiedział dziennikarzom przed resortem dyrektor Greenpeace Polska Robert Cyglicki.

Podkreślił, że niemal codziennie w puszczy dochodzi do tzw. cięć gniazdowych na terenie starych drzewostanów, a co roku z puszczy wyjeżdża 110-120 tys. m sześc. drewna, "naruszając ekosystem, który trwał nieprzerwanie od ponad 8 tys. lat". Jednym z efektów jest - jak mówił Cyglicki - fakt, że w ostatnich 19 latach w puszczy bardzo wyraźnie spadła populacja dzięcioła białogrzbietego.

Greenpeace podkreśla, że o ile w sprawie poszerzenia parku rzeczywiście trzeba rozmawiać z samorządami, to w sprawie wycinki Ministerstwo Środowiska jedną decyzją może zmienić zasady gospodarki leśnej.

Policjanci otrzymali zgłoszenie od administratora budynku. Jak powiedział rzecznik komendanta stołecznego policji Maciej Karczyński, funkcjonariusze pojechali na miejsce, rozmawiali z demonstrującymi i namawiali ich do opuszczenia budynku. Nie podejmowano jednak żadnej akcji siłowego usunięcia demonstrujących. Sam minister Kraszewski powiedział, że transparent "bardzo mu się podoba".

sm