Protesty na Białorusi. Milicjanci odchodzą z pracy
W Mińsku protesty rozpoczęły się od ustawienia się w kilku miejscach kobiet w tak zwanych łańcuchach solidarności. Przyniosły one ze sobą białe kwiaty. Potem tysiące ludzi przeszło przez centrum stolicy w kolumnach.
Pracownicy stołecznej filharmonii na wolnym powietrzu śpiewali białoruski religijno-patriotyczny hymn "Mahutny Boża", czyli "Wszechmocny Boże". Ponad 200 medyków ze szpitala ratunkowego w Mińsku wyszło na protest, domagając się, aby milicjanci nie bili ludzi i nie dawali im przez to niepotrzebnej pracy. Strajkowały zakłady produkujące ciężarówki "Biełaz" w mieście Żodzino i zakłady budowlane w Grodnie.
Ambasadorzy zachodnich państw akredytowani w Mińsku złożyli kwiaty w pobliżu stacji metra "Puszkinskaja" w miejscu, w którym zginął młody Białorusin podczas starć OMON-u z demonstrantami. Pod wieczór zebrało się tam 7 tysięcy osób.