Logo Polskiego Radia
PolskieRadio24.pl
Paweł Bączek 31.08.2020

Plagi Trzaskowskiego. Felieton Miłosza Manasterskiego

Rafał Trzaskowski ledwie tydzień temu wrócił z urlopu. Nie wiemy, jak upłynął mu czas poza stolicą, wiemy natomiast, że kiedy tylko pojawił się w mieście, zaczęły spadać na nie kolejne nieszczęścia - pisze w swoim felietonie Miłosz Manasterski.

Plagi Trzaskowskiego - tak już warszawiacy mówią o kolejnych awariach, katastrofach i wypadkach, jakie dzieją się w czasie trwania rządów obecnego prezydenta stolicy. Wbrew pozorom to określenie dość optymistyczne. Wszak plag egipskich było zaledwie dziesięć.

Czytaj także:

Biblijny faraon wykazał się niesłychanym uporem i dopiero po dziesiątej, najbardziej tragicznej w skutkach pladze, spełnił prośbę Mojżesza. Rafał Trzaskowski jest równie zawzięty jak władca starożytnego Egiptu. Wciąż nie ma jego zgody na uhonorowanie własnego poprzednika i prezydenta RP śp. Lecha Kaczyńskiego nazwą ulicy w Warszawie. Sprawa to czysto symboliczna, choć dla wielu bolesna. Długo by wyliczać polskie i zagraniczne miasta (w tym stolice!) w których ulica Lecha Kaczyńskiego jest od dawna. Póki co, Aleja Lecha Kaczyńskiego prędzej wyłoni się z egipskich ciemności w odległym Kairze niż zobaczymy ją w stolicy Polski.

1200_Tusk_Trzaskowski_EN.jpg
"Złudzenie". Donald Tusk o nowym ruchu Rafała Trzaskowskiego

Niemniejszy upór warszawski faraon, przepraszam, prezydent, wykazał wobec wypłaty odszkodowań dla poszkodowanych przez "dziką reprywatyzację". Dopiero parlament musiał kwestię odszkodowań przyznanych przez Komisję Weryfikacyjną uregulować ustawą. Miasto wolało płacić krocie prawnikom, by zaskarżali wyroki komisji niż choć po części wynagrodzić krzywdę poszkodowanym. Po części, bo żadne pieniądze nie zwrócą poczucia bezpieczeństwa, dobrego zdrowia i życia, bo i o ofiarach przestępczego procederu tutaj mowa.

Rafał Trzaskowski tak jak biblijny faraon nie przejmuje się niczym i nie wyciąga wniosków. Przechodzi od plagi do plagi, wmawiając mieszkańcom, że nie ma żadnego problemu. Twierdzi, że miastem zarządza się dzisiaj przez smartfony i że wszystko ma pod kontrolą. Jego smartfon chyba jednak się laguje, bo w mieście źle się dzieje. Pod rządami Rafała Trzaskowskiego mieliśmy już plagę kierowców autobusów miejskich pod wpływem narkotyków, plagę powodzi, kiedy ulice zamieniły się w rzeki, piwnice i garaże w jeziora a studzienki miejskie w fontanny. Po powodzi mieliśmy plagę komarów, a następnie plagę suszy, kiedy brakowało wody dla setek tysięcy mieszkańców Warszawy i podwarszawskich miejscowości. Spadła też na Warszawę plaga awarii magistrali cieplnej, która wybuchła niczym gejzer, parząc ludzi i niszcząc samochody. Plagą podwójną była oczyszczalnia Czajka, która zamieniła wody królowej polskich rzek w fekalia, a wcześniej zatruwała ziemię w całym kraju, rozwożąc potajemnie odpady, które powinny być zutylizowane w niedziałającej spalarni. Mieliśmy w Warszawie nawet plagę pomoru kóz…

Jakby nie liczyć zbliżamy się do dziesięciu plag, ale nie należy czerpać z tego złudnej nadziei. Po roku od katastrofy ekologicznej w Czajce mamy powtórkę. W czasach faraona plagi się nie powtarzały, prezydent Trzaskowski wpadł natomiast w pętlę czasu. Jeśli się z niej z Bożą pomocą jakoś nie wydobędziemy, to na koniec pięcioletniej kadencji Trzaskowskiego z Warszawy niewiele zostanie…

Miłosz Manasterski