Logo Polskiego Radia
PolskieRadio24.pl
Michał Fabisiak 06.11.2020

Protesty Strajku Kobiet tracą dynamikę. Ekspert: przestały przyciągać nowe osoby

Strajk Kobiet mimo pandemii zapowiada kolejne protesty. Dojdzie do nich w najbliższy poniedziałek. Zdaniem eksperta ich siła oddziaływania słabnie. - Wydarzyło się dużo rzeczy, które sprawiły, że te protesty przestały przyciągać nowe osoby, a nawet część z dotychczasowych uczestników przestała się z nimi utożsamiać - mówi portalowi PolskieRadio24.pl dr Bartłomiej Biskup, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego. 

Premier Mateusz Morawiecki zaapelował, aby osoby, które nie zgadzają się z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji eugenicznej, nie wychodziły na ulice, tylko protestowały w sieci. Słowa szefa rządu mają związek z rosnącą liczbą zakażeń COVID-19. Dziś i wczoraj odnotowano ponad 27 tys. dobowych zakażeń. Tymczasem Strajk Kobiet już zapowiada kolejne protesty w wielu polskich miastach. Dojdzie do nich w najbliższy poniedziałek 9 listopada i - jak twierdzą organizatorzy - nie skończy się na jednym dniu. 

"Chcą wziąć nas na przetrzymanie, licząc na to, że protesty się wypalą. To my Was weźmiemy na przetrzymanie!!!! Niech płoną co tydzień PONIEDZIAŁKI PROTESTU. W jakiejkolwiek sprawie wychodzimy, wychodzicie - róbmy to w poniedziałki. I tak, róbmy to razem! I tak, bądźmy solidarnie i solidarni. NIKT nie ma prawa powiedzieć protestującym - NIE WOLNO CI mieć danego postulatu, nie można, można później, masz mieć inne! Po naszym trupie! Każdy idzie w swojej sprawie, wszyscy razem! To jest SOLIDARNOŚĆ" - napisano na oficjalnym profilu Strajku Kobiet w jednym z mediów społecznościowych. 

Ekspert: szereg czynników osłabiło dynamikę protestów

Zdaniem dr. Bartłomieja Biskupa, politologa z Uniwersytetu Warszawskiego, wśród Polaków już widać mniejszy zapał do protestów. - Straciły one liczbowo, ale od początku było wiadomo, że tak się stanie. Taka jest dynamika tych zjawisk - mówi portalowi PolskieRadio24.pl ekspert. W jego ocenie poza wspomnianą uniwersalną prawdą dotyczącą protestów wpływ na osłabienie ich siły miały również inne czynniki. 

premier morawiecki 1200.png
Działania antykryzysowe dla firm. Premier przedstawił plan pomocy

- Wydarzyło się dużo rzeczy, które sprawiły, że te protesty przestały przyciągać nowe osoby, a nawet część z dotychczasowych uczestników przestała się z nimi utożsamiać - tłumaczy Biskup. Politolog wskazuje m.in. na postulaty przedstawione przez Strajk Kobiet. - Duża część osób chodzących na protesty nie popiera tych pomysłów. Wiele spośród tych postulatów ma charakter polityczny i jest nierealistyczna. Poza tym nikt nie włączył młodych ludzi w organizację tych manifestacji, dlatego mam wrażenie, że młodzież już się trochę zmęczyła - stwierdza Biskup.

"PiS nie straci władzy z powodu protestów"

Protesty były spowodowane wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego, w którym za niezgodne z konstytucją uznano przepisy dopuszczające aborcję w przypadku dużego prawdopodobieństwa ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu lub nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu. Ich inicjatorzy, głównie środowiska feministyczne, jak np. Strajk Kobiet po kilku dniach przedstawili postulaty, które wykraczają poza temat aborcji. Wśród nich znalazły się m.in. dymisja rządu, "lepsza Polska dla LGBT+" czy "defaszyzacja życia publicznego". 

W tym czasie prezydent wniósł do Sejmu projekt ustawy w sprawie aborcji, który częściowo przywraca dotychczasowy kompromis aborcyjny. Przewiduje on, że aborcja będzie możliwa w przypadku wad letalnych płodu, a zabroniona w przypadku zdiagnozowania u dziecka niepełnosprawności czy np. zespołu Downa. Czy pomysł ten miał wpływ na protestujących? 

rzymkowski-fb-1200.jpg
Tomasz Rzymkowski: zabijanie dzieci nienarodzonych jest rzeczą skandaliczną

- Myślę, że ten projekt nie miał wielkiego wpływu. Dla dużej części manifestujących wyrok Trybunału był iskrą, a nie jedynym czynnikiem, z powodu którego zdecydowali się wyjść na ulicę. Nałożyło się na to wiele czynników, np. kolejne obostrzenia związane z pandemią - tłumaczy dr Biskup. Ekspert jest przekonany, że protesty nie doprowadzą do utraty władzy przez Prawo i Sprawiedliwość, czego życzy sobie część uczestników ulicznych demonstracji. 

- Jeżeli PiS straci władzę, to potykając się o własne nogi, a nie z powodu protestów, które miały miejsce - dodaje politolog UW.

MF, PolskieRadio24.pl