Logo Polskiego Radia
IAR
Klaudia Hatała 22.09.2010

Stolica: protest związkowców

W Warszawie zakończyła się demonstracja pracowników sfery budżetowej. Protestujacy rozchodzą się sprzed Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.
Demonstracja w WarszawieDemonstracja w Warszawie(fot. PAP/Paweł Kula)

Demonstracja zakończyła się przyjęciem petycji z rąk związkowców przez przedstawicieli Kancelarii Premiera.

Wcześniej ponad 5-tysięczna manifestacja pracowników budżetówki była przed Sejmem. Związkowcy protestowali przeciwko planom zamrożenia ich pensji na kolejne cztery lata.

Delegacja protestujących związkowców złożyła petycję w Sejmie. Przedstawicieli służb mundurowych przyjęła wicemarszałek Ewa Kierzkowska. Przewodniczący NSZZ Policjantów Antoni Duda uważa, że wynikiem rozmowy będzie debata na temat wynagrodzeń w sferze budżetowej - przynajmniej na posiedzeniu prezydium Sejmu.

Przed Sejmem przemawiali liderzy Solidarności i OPZZ. Szef "S" Janusz Śniadek zarzucał politykom, że nie zajmują się problemami zwykłych ludzi. Mówił, że władza oszczędza na pracownikach, a związkowcy domagają się nie podwyżki, a waloryzacji wynagrodzeń.
"Pracownicy wychodzą na ulice, kiedy zagrożony jest ich byt" - powiedział Śniadek.

Lider OPZZ Jan Guz podkreślał, że obecna władza lekceważy pracowników "budżetówki". "Co to za pracodawca, który nie dba o pracownika?" - pytał Guz. Obaj liderzy związkowi domagają się dialogu społecznego i rozmów.

Robert Osmycki - wiceprzewodniczący sekretariatu służb publicznych NSZZ Solidarność powiedział, że najważniejszą sprawą są zarobki. Wcześniej demonstranci byli przed Ministerstwem Finansów. W resorcie protestujący złożyli petycję ze swoimi postulatami.

Manifestację otwierał czerwony angielski autobus. Na jego piętrze grała orkiestra górnicza. Protestujący hałasowali przy użyciu trąb, syren i gwizdków. Przed Ministerstwem Finansów część demonstrantów przekłuła baloniki z napisem: "Budżet 2011". Miało to symbolizować utracone nadzieje na waloryzację pensji i polepszenie warunków pracy.

Wśród demonstrantów była też grupa pracowników skarbówki, ubranych w worki przepasane sznurkiem. Za nimi z batem w ręku idzie związkowiec przebrany za ministra finansów Jacka Rostowskiego. "Niedługo wszyscy będziemy wyglądać jak dziady proszalne, bo już drugi rok nikt nie waloryzuje naszych płac. Średniego szczebla pracownik urzędu skarbowego zarabia nieco ponad 2 tys. złotych brutto" - podkreślali "skarbowcy".

Jak podkreśla policja, demonstracja przebiega spokojnie

Przewodniczący OPZZ Jan Guz podkreślał wcześniej, że pracownicy budżetówki wychodzą na ulice, bo stracili cierpliwość do rządu, który ich kosztem chce łatać dziurę budżetową. Na ulice Warszawy wyszli przedstawiciele między innymi służby zdrowia, policji i straży pożarnej, dla których zamrożenie płac oznacza obniżenie faktycznej wysokości zarobków, które zmniejszą się o wysokość inflacji.

Związkowiec uważa, że rząd szuka oszczędności nie tam, gdzie powinien. Jego zdaniem wydatki państwa wzrastają, a pieniędzy brakuje między innymi na sprzęt dla służb ratowniczych.

Organizatorzy podejrzewali, że wśród uczestników manifestacji niewielu będzie nauczycieli, którzy w przyszłym roku otrzymają wyższe wynagrodzenia.

"Nie powstrzymają polskiego rządu"

W skuteczność protestu nie wierzy ekonomista banku BZ WBK Piotr Bielski. Jego zdaniem demonstracje związkowców nie powstrzymają polskiego rządu przed oszczędnościami, bo stan finansów zmusza do zaciskania pasa.

Zaplanowany w Warszawie protest wpisuje się w falę manifestacji w stolicach europejskich. We wtorek w Pradze demonstrowały tysiące związkowców, głównie z budżetówki, przeciwko zaplanowanej przez rząd 10-procentowej obniżce płac. Od ponad tygodnia protestują też greccy właściciele ciężarówek i cystern użytku publicznego, którzy nie zgadzają się z przygotowanym przez rząd projektem ustawy, która ma znieść monopol na ten rodzaj usług i otworzyć rynek na konkurencję.

Natomiast na 29 września zaplanowano dużą demonstrację związkowców, również polskich, w Brukseli. Manifestacja będzie protestem wobec przerzucania ciężarów kryzysu na pracowników. Tego dnia protestujący pojawią się także na ulicach licznych europejskich stolic, w tym Warszawy.

to,kh