Logo Polskiego Radia
IAR
Klaudia Hatała 27.09.2010

Nie dostaniemy wraku tupolewa

"Do czasu napisania ostatecznej wersji raportu z katastrofy, MAK będzie chciał być w posiadaniu szczątków tej maszyny".
Edmund Klich, akredytowany przedstawiciel Polski przy MAK badającym katastrofę smoleńską zaprezentował swoją książkę Bezpieczeństwo lotów w transporcie lotniczym, napisaną we współpracy z płk. pilotem Jerzym Szczygłem.Edmund Klich, akredytowany przedstawiciel Polski przy MAK badającym katastrofę smoleńską zaprezentował swoją książkę "Bezpieczeństwo lotów w transporcie lotniczym", napisaną we współpracy z płk. pilotem Jerzym Szczygłem.Fot.PAP/Leszek Szymański

Edmund Klich zarzuca Rosjanom złamanie konwencji chicagowskiej podczas wyjaśniania katastrofy smoleńskiej. Jak wyjaśnił polski przedstawiciel przy MAK, w myśl tej konwencji powinien otrzymywać od Rosjan wszystkie dokumenty o które wystąpi. Tymczasem pomimo wielu apeli dotychczas nie dostał m.in dokumentów na temat lotniska w Smoleńsku i procedur tam obowiazujących.

Edmund Klich uważa, że w tym roku do Polski nie zostanie przekazany wrak samolotu TU-154, który rozbił się pod Smoleńskiem. Wyraził taką opinię w rozmowie z IAR.

Zdaniem polskiego przedstawiciela akredytowanego przy Międzypaństwowym Komitecie Lotniczym (MAK) w Rosji - do czasu napisania ostatecznej wersji raportu z katastrofy, MAK będzie chciał być w posiadaniu szczątków tej maszyny. Edmund Klich uważa, że wstępny projekt raportu w Rosji powstanie mniej więcej w połowie października. Od tego momentu Polska będzie miała dwa miesiące na zgłoszenie uwag do raportu.

Nadal są rozbieżności co do statusu lotu

Edmund Klich uważa, że potrzebne jest wydłużenie tego terminu. Jednak jak powiedział Edmundowi Klichowi minister spraw wewnętrznych i administracji Jerzy Miller - nie będziemy występować o wydłużenie terminu, bo taki okres nam wystarczy. Edmund Klich podkreślił, że MAK chce być w posiadaniu raportu, w razie gdyby polskie uwagi odnosiły się do kwestii technicznych i była potrzeba zbadania konkretnych elementów wraku. Akredytowany przy MAK uważa, że procedura pisania raportu potrwa do końca roku. Wtedy maszyna zostanie przekazana prokuraturze rosyjskiej, która prowadzi też w tej sprawie śledztwo. Dopiero potem wrak może być przekazany polskiej prokuraturze.

Polski przedstawiciel akredytowany przy MAK-u zaznaczył, że nadal są rozbieżności co do statusu feralnego lotu. Jerzy Miller - szef polskiej komisji badającej ten wypadek mówił, podobnie jak Rosjanie, że był to lot cywilny. Zdaniem Edmunda Klicha był to lot wojskowy, ponieważ status lotniska w Smoleńsku jest statusem wojskowym. Polski samolot był samolotem państwowym, który też wedle tego statusu kwalifikowany jest jako samolot wojskowy. Jak zaznaczył - wyjaśnienie ewentualnych rozbieżności będzie zawarte w projekcie raportu, który przygotowuje MAK.

kh