Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Radosław Różycki 06.10.2010

Sasin: usłyszałem o "zamachu stanu"

Wiceszef kancelarii prezydenta Kaczyńskiego powiedział, że gdy przybył na miejsce katastrofy stwierdził, że nie jest prowadzona akcja ratunkowa.
Minister w kancelarii zmarłego tragicznie prezydenta Lecha Kaczyńskiego, Jacek Sasin i szef parlamentarnego zespołu do spraw zbadania katastrofy smoleńskiej Antoni Macierwicz podczas posiedzenia komisji.Minister w kancelarii zmarłego tragicznie prezydenta Lecha Kaczyńskiego, Jacek Sasin i szef parlamentarnego zespołu do spraw zbadania katastrofy smoleńskiej Antoni Macierwicz podczas posiedzenia komisji.(fot. PAP)
Posłuchaj
  • Antoni Macierewicz o przejmowaniu władzy
  • Jacek Sasin o stwierdzeniu zgonu prezydenta
  • Jacek Sasin o sytuacji na miejscu katastrofy
  • Jacek Sasin o BOR
Czytaj także

Jacek Sasin przedstawił parlamentarnemu zespołowi do spraw katastrofy swoją relację z miejsca zdarzenia oraz opowiedział o kontaktach z otoczeniem prezydenta Bronisława Komorowskiego.

Według szefa zespołu Antoniego Macierewicza na szczególną uwagę zasługują trzy elementy: brak funkcjonariuszy BOR-u na lotnisku w momencie katastrofy, brak akcji ratunkowej już w niespełna godzinę po wydarzeniu oraz próby przejęcia władzy przez Bronisława Komorowskiego. Antoni Macierewicz podkreślił, że próby te rozpoczęły się zanim jeszcze odnaleziono ciało Lecha Kaczyńskiego i wcale nie wiadomo było, że zginął.

Przejąć obowiązki prezydenta

Jacek Sasin powiedział, że z miejsca katastrofy rozmawiał telefonicznie z prezydenckim ministrem Andrzejem Dudą, odpowiedzialnym za sprawy prawne. Duda przekazał wyrażone za pośrednictwem szefa Kancelarii Sejmu oczekiwanie Bronisława Komorowskiego by stwierdzić, że wystąpiły konstytucyjnego przesłanki do objęcia przez niego funkcji prezydenta. Jak dodał Sasin, Duda miał w tym kontekście użyć słów: "Tu już trwa zamach stanu". Zgon prezydenta Lecha Kaczyńskiego miał według tych sugestii zostać stwierdzony na podstawie doniesień medialnych o katastrofie.

Zdaniem Jacka Sasina w działaniach ludzi z otoczenia Bronisława Komorowskiego uderzał nadzwyczajny pośpiech, wszystkie rozmowy miały miejsce w godzinach południowych, choć ciało prezydenta zostało zidentyfikowane dopiero w godzinach wieczornych i dopiero wtedy mogły być wystawione dokumenty potwierdzające zgon. Jacek Sasin powiedział też, że kiedy przybył na miejsce katastrofy uderzyło go to, że nie jest prowadzona akcja ratunkowa choć w pewnej odległości stały karetki pogotowia a obok nich personel medyczny.

BOR-u nie było

Na samym miejscu katastrofy działała straż pożarna, ale żadne inne działania nie były prowadzone - relacjonował Sasin w Sejmie. Jacek Sasin uważa też, że wbrew zapewnieniom generała Mariana Janickiego na lotnisku w Smoleńsku nie było oficerów BOR-u.

Sasin powiedział, że taką informację otrzymał od funkcjonariuszy, którzy byli na cmentarzu w Katyniu. Na pytanie kto będzie chronił prezydenta po wylądowaniu uzyskał odpowiedź, że ci funkcjonariusze, którzy lecą z nim samolotem.

Generał Marian Janicki powiedział IAR w Sejmie, że podtrzymuje swoje wcześniejsze wypowiedzi, że BOR był na lotnisku w Smoleńsku.

Antoni Macierewicz poinformował, że zespół parlamentarny na razie gromadzi materiały i analizuje je z prawnego punktu widzenia ale na razie żadnych kroków pranych nie będzie podejmować. Macierewicz poinformował, że takie posunięcia zostaną rozważone po spotkaniu zespołu z Andrzejem Dudą.

rr,rk