MAK przekazał Polsce projekt raportu ws. katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem. Polscy śledczy mają dwa miesiące, by odnieść się do tego opracowania.
Raport liczy 210 stron, zawiera 72 wnioski dotyczące katastrofy i 7 rekomendacji – zarówno dla strony polskiej jaki i międzynarodowej społeczności lotniczej – przekazał Oleg Jermołow, wiceprzewodniczący MAK.
W opracowaniu zamieszczono m.in. wnioski z etapu terenowego śledztwa, dane z urządzeń rejestrujących na pokładzie jak i na wieży kontroli lotów, rezultaty modelowania matematycznego i komputerowego i inne.
Opieczętowaną broszurę, parafowaną na każdej stronie przez kierownika komisji technicznej MAK, odebrał w środę polski akredytowany przy komitetcie, Edmund Klich.
Według załącznika 13 konwencji chicagowskiej publikacja raportu będzie możliwa dopiero po tym, gdy odniesie się do niego strona Polska. Polscy śledczy mają na to 60 dni. Potem MAK będzie musiał przeanalizować te uwagi i dopiero po zakończeniu tych prac raport trafi do wiadomości opinii publicznej.
Wrak będzie przekazany rosyjskim śledczym
Pytany o szczątki samolotu pod gołym niebem, wiceszef MAK mówi, że niemożliwe było umieszczenie wraku w hangarze ze względu na rozmiary, ale gdy pogoda się zepsuła został przykryty brezentem. Zaznaczył, że nikt nie niszczył fragmentów wraku – jak tłumaczył, niektóre zdeformowane części musiały być rozcięte na kawałki, żeby możliwa była rekonstrukcja samolotu na płycie lotniska.
Fragmenty konstrukcji samolotu są dowodami rzeczowymi w śledztwie. Po opublikowaniu raportu MAK przekazuje dowody prokuraturze rosyjskiej, stąd przekazanie Polsce wraku leży w gestii prokuratury generalnej Rosji.
Rekomendacje MAK z raportu zostały przekazane odpowiednim organom państw zaangażowanych w sprawie.
agkm