Logo Polskiego Radia
IAR
Tomasz Owsiński 26.10.2010

Konfrontacja na procesie ws. Nangar Khel

Przed Wojskowym Sądem Okręgowym w Warszawie został wznowiony proces siedmiu żołnierzy oskarżonych o zbrodnię wojenną i zabicie ludności cywilnej w afgańskiej wiosce Nangar Khel.
Konfrontacja na procesie ws. Nangar KhelGlow Images/East News

Przerwa w procesie była spowodowana tym, że prokuratura została wezwana przez sąd do uzupełnienia materiału dowodowego.

Wojskowi śledczy zrealizowali wniosek sędziów tylko w części. Prokuratura przekazała pismo z dowództwa ISAF, które odnalazła we wcześniejszej dokumentacji śledztwa.
Reszta materiału - dotycząca między innymi dokumentacji medycznej rannych w zajściu cywilów i nasłuchów z amerykańskiego wywiadu - nie zostanie uzupełniona - powiedział pułkownik Jakub Mytych z poznańskiej prokuratury wojskowej, która prowadzi sprawę siódemki żołnierzy.

Sąd poinformował na dzisiejszej rozprawie, że wysłał pisma do odpowiednich instytucji z prośbą o zrealizowanie tych materiałów, których nie dostarczyła prokuratura. Na większość z nich nie ma jeszcze odpowiedzi. Dlatego rozprawa została odroczona bezterminowo.

Większość obrońców nie ukrywa, że brak niektórych dowodów może być rozstrzygana na korzyść ich klientów. Mecenas Piotr Dewiński - obrońca chorążego Andrzeja Osińskiego - w rozmowie z dziennikarzami przypomniał jednocześnie, że nie rozumie postawy prokuratury.

Konfrontacja świadków

W trakcie wznowionej po przerwie rozprawy sąd przeprowadził również konfrontację 10 świadków, których wcześniejsze zeznania częściowo się wykluczały. Jedni zeznali, że był film z ostrzału Nangar Khel i został zniszczony. Natomiast autor rzekomego nagrania zeznał, że w końcu filmu nie zrobił, ponieważ skończyła mu się bateria w kamerze.

Trzej oskarżeni, którzy zgodzili się rozmawiać z mediami, nie chcieli komentować samej rozprawy. Nie kryli jednak, że są zmęczeni długością procesu, który trwa już prawie dwa lata.

Sprawa Nangar Khel to pierwszy w historii wojska polskiego proces o złamanie konwencji haskiej i zabójstwo ludności cywilnej. 16 sierpnia 2007 roku wskutek ostrzału wioski Nangar Khel zginęło sześć osób - w tym kobiety i dzieci. Trzy kolejne osoby zostały ciężko ranne.

Oskarżeni przez prokuraturę żołnierze ostrzelali wioskę z wielkokalibrowego karabinu maszynowego, a potem obrzucili ją pociskami moździerzowymi. Prokuratura utrzymuje, że zrobili to mimo faktu, że w wiosce i jej okolicy nikt nie stwarzał zagrożenia dla żołnierzy. Zdaniem śledczych oskarżeni wiedzieli, że ogień trafi w zabudowania, a ich działania miały charakter "wstrzeliwania się w cel".

Na ławie oskarżonych zasiada siedmiu żołnierzy: kapitan Olgierd C., który jako jedyny nie zgadza się na ujawnianie danych, chorąży Andrzej Osiecki, podporucznik Łukasz Bywalec, plutonywy Tomasz Borysiewicz oraz trzech starszych szeregowych: Damian Ligocki, Jacek Janik i Robert Boksa. Żołnierze nie przyznają się do winy twierdząc, że ostrzał był "nieszczęśliwym wypadkiem". Obrońcy twierdzą, że do tragedii przyczyniła się wadliwa broń i pociski.

to