Logo Polskiego Radia
PolskieRadio24.pl
Paweł Bączek 08.04.2021

"Czasem warunki są takie, że pilot nie ma szans nie popełnić błędu". Jaxa-Małachowski o wypadkach śmigłowców

- Można powiedzieć, że częstą przyczyną wypadków z udziałem śmigłowca są błędy pilota. Trzeba jednak bardzo uważać z próbą oskarżania. Może się okazać, że pilot znalazł się w takich warunkach, w których po prostu nie miał szans nie popełnić błędu - powiedział Ryszard Jaxa-Małachowski (były wiceprezes Urzędu Lotnictwa Cywilnego ds. technicznych) w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl.
pszczyna śmigłowiec pap 1200.jpg
Śledztwo ws. wypadku helikoptera w Pszczynie. Prokuratura przesłuchała rannego

Paweł Bączek (portal PolskieRadio24.pl): 27 marca w wypadku śmigłowca w górach na Alasce zginął Petr Kellner, miliarder, założyciel i właściciel większościowej grupy PPF. 23 lutego w nocnym wypadku śmigłowca zginął Karol Kania - polski milioner, przedsiębiorca, założyciel i przewodniczący rady nadzorczej firmy Karol Kania i Synowie. Jak Pan, jako ekspert, ocenia te wypadki? Czy śmigłowce to bezpieczny środek transportu?

Ryszard Jaxa-Małachowski (były wiceprezes Urzędu Lotnictwa Cywilnego ds. technicznych): Co do wypadku Kellnera to niewiele mogę powiedzieć - wiemy tyle, że śmigłowiec rozbił się w górach i że po uderzeniu spadał kilkadziesiąt metrów po grani. Struktura była trochę poturbowana, ale nie jakoś zmasakrowana. Na ten moment nie wiadomo dokładnie, co tam się stało - trzeba przynajmniej poczekać na początkowy raport z wypadku.

Czytaj także:

Jeżeli chodzi o polski wypadek, to jest to dość przykra sytuacja. To był bardzo nowoczesny śmigłowiec, dobrze wyposażony. Zasadniczo wszystko wskazuje na to, że w momencie podchodzenia do lądowania uderzono w wysokie drzewa i maszyna spadła. Wygląda to na błąd w pilotażu, ale poczekajmy na to, co powie Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych.

Bryant 1200 f.jpg
Jego śmierć wstrząsnęła światem. Kobe Bryant upamiętniony przez autorów 437 murali na całym świecie

Warto w tym miejscu wspomnieć o jeszcze jednym, równie tragicznym wydarzeniu. 26 stycznia 2020 r. w wypadku śmigłowca zginęli koszykarz Kobe Bryant, jego córka Gianna oraz siedem innych osób. Śmigłowiec Sikorsky S-76 rozbił się o skałę w okolicach miejscowości Calabasas w Kalifornii.

Tak, mieliśmy wypadek z udziałem bardzo sławnego amerykańskiego koszykarza, który lecąc w bardzo trudnych warunkach meteorologicznych, zginął z 13-letnią córką. Śmigłowiec rozbił się o wzgórza w pobliżu miejsca, gdzie mieszkał. Niestety w tym wypadku mamy do czynienia z błędem pilota i generalne było "parcie", by za wszelką cenę dolecieć.

Z lataniem jest trochę jak z jeżdżeniem samochodem - każdy z nas reprezentuje jakiś zestaw umiejętności i doświadczenia, które najczęściej oceniamy dość optymistycznie - często lepiej niż stan rzeczywisty. Tak jak na ziemi, tak i w powietrzu zdarzają się wypadki. Widać wtedy przekroczone możliwości operacyjne, braki w wiedzy, doświadczeniu czy umiejętności przewidzenia tego, co się może zdarzyć.

Czy można zatem powiedzieć, że to człowiek prowokuje wypadki?

Z tymi wypadkami śmigłowców - podobnie jak z wypadkami samochodów - czasem rzeczywiście ludzie je prowokują, ale nie zawsze. […] Parę lat temu miałem z żoną pewne zdarzenie na drodze. Jechaliśmy, ona prowadziła i w pewnym momencie postanowiła wykonać manewr wyprzedzania samochodu, który był przed nami. Mieliśmy jakiś 5 km zapas prędkości, opierając się o 90 km/h, które było dozwolone. W pewnym momencie coś mi zamajaczyło - dosłownie kątem oka, na krańcach pola widzenia. Powiedziałem do żony: "Poczekaj". W tym momencie koło nas przejechał samochód, który musiał jechać dwa razy szybciej niż my. Szczególnie że w momencie, gdy moja żona przygotowywała się do manewru wyprzedzania, oboje zerknęliśmy w lusterko - i tego samochodu tam nie było. W ciągu tych paru sekund - zmiana biegu, przyspieszenie, włączenie kierunkowskazu, ruch kierownicą - ten kierowca zdążył pokonać dystans 120 m.

Bardzo wiele lat temu była inna sytuacja. Samochód się rozbił, zginęła czwórka młodych ludzi. Jakie były przyczyny wypadku? Niezachowanie bezpiecznej prędkości, złe warunki pogodowe. Jak się okazało, deszcz, który wówczas padał, wypełnił dziury w asfalcie, które tam były. Jeżeli oni jechali więcej niż 40 km/h to nie mieli szans. Lokalni mieszkańcy wiedzieli, że tą drogą w ogóle się nie jeździ. Niestety, tym samochodem jechali młodzi ludzie, z pobliskich okolic, którzy nie znali tego miejsca i tej konkretnej drogi. Przyczyny wypadków są naprawdę różne. Powiedzenie, że to "na pewno pilot/kierowca zawinił" jest czasami mocno na wyrost. Należy bardzo ostrożnie ferować wyroki. Przyczyną wypadków może być jednak nadmierna pewność siebie i brak wyobraźni u kierowcy.

A jak to wygląda ze śmigłowcami? Ze sposobem latania?

Jeżeli chodzi o śmigłowiec - jeżeli lata się nisko nad ziemią, w złych warunkach pogodowych albo w nocy, to trzeba latać po tzw. meblach - patrząc na obiekty, które zna się w okolicy. Polski śmigłowiec, którym leciał Karol Kania, rozbił się kilkaset metrów od miejsca, w którym chciano lądować, więc oni po prostu podchodzili do lądowania.

Tak jak w przypadku wypadków samochodów najczęściej wypadki powoduje pilot - ale trzeba bardzo uważać z próbą oskarżania. Może się okazać, że pilot znalazł się w takich warunkach, w których po prostu nie miał szans nie popełnić błędu.

Czasem zdarza się, że warunki, na które trafia pilot, są takie, że on nie jest w stanie sobie poradzić, nie jest w stanie rozwiązać tylu problemów naraz, które się nagle pojawią - czy to usterka techniczna, czy warunki atmosferyczne, czy połączenie tych dwóch.

Mógłby Pan podać jakieś znane wypadki samolotowe, z których moglibyśmy wyciągnąć jakąś lekcję?

20 lat temu rozbił się samolot Japan Airlines, któremu rozhermetyzowała się kabina, puściły szwy i kadłub stał się o wiele bardziej wiotki. Z tego powodu zaczął się on odkształcać - bardziej niż powinien. Dodatkowo w tym konkretnym modelu układ sterowania był klasyczny - więc on również się odkształcał - razem z kadłubem. Z tego powodu samolot zaczął wykonywać bardzo dziwne manewry. Piloci próbowali z tym walczyć - przez pewien czas im się udawało. Niestety z czasem pojawiło się zwykłe ludzkie zmęczenie i samolot się rozbił.

Podobna sytuacja - w tym przypadku szczęśliwie zakończona - to był wypadek Airbusa A380 (Qantas Flight 32). Był to regularny lot pasażerski z Londynu do Sydney przez Singapur. Po starcie silnik nr 2 (wewnętrzny, na lewym skrzydle) eksplodował - co było efektem błędu produkcyjnego. System komputerowy oszalał, wyskoczyło dziesiątki ostrzeżeń o niedziałającym silniku. W pewnym momencie ktoś powiedział: "Panowie, przestańmy się skupiać na tym, co nie działa, a zobaczmy, co działa i co możemy wykonać, żeby się uratować". To była właściwa uwaga. Samolot wylądował, nikomu nic się nie stało, można powiedzieć, że to był cud. Potem obliczono, że piloci mieli 1 do 36 tys. szans, że wylądują. Poza szczęściem trzeba jeszcze powiedzieć, że byli to naprawdę doświadczeni piloci.

Jak Pan słusznie zauważył, czasem ciężko jest dokładnie określić przyczynę wypadku - czy jest to wina pilota, usterka śmigłowca, czy wpływ warunków atmosferycznych. Czy te wypadki mogą wpłynąć na to, że osoby, które latają, zaczną przykładać większą uwagę pilotom czy maszynom, którymi się przemieszczają?

To jest bardzo dobre pytanie. Istotny jest sposób podejścia człowieka do tego, co robi, pewnej kultury, którą posiada. Wiele się teraz mówi o kulturze bezpieczeństwa czy zdolności lotniczej. Wszystko jest zależne od tego, jakim jest się człowiekiem w życiu. Czy człowiek jest zbyt pewny siebie, zarozumiały, a może bojaźliwy? Czy jest wykształcony, czy niedouczony? To wszystko wpływa na to, co się dzieje. Jeżeli jest niedouczony, to może bardzo śmiało podejmować trudne decyzje.

Po raz kolejny warto tutaj wykonać analogię do samochodów. Mówi się, że najniebezpieczniejsi są kierowcy, którzy mają na liczniku nabite od 5 do 50 tys. km. W lotnictwie też tak jest. Są piloci, którzy mając na koncie wylatanych 50-100 godzin, już myślą, że są niepokonani, że wszystko potrafią.

Przepisy lotnicze mówią, że instruktorem pilotażu może zostać osoba, która ma wylatane 200 godzin. Paweł Korzec, redaktor naczelny portalu dlapilota.pl, też pilot, powiedział mi kiedyś ważną rzecz: "Myślałem, że mając wylatanych 500 godzin, będę mógł spokojnie zostać instruktorem. Dzisiaj, jak mam ponad 1000, to myślę, że dobrze, że nie zostałem. Widzę, ile się przez te 500 godzin nauczyłem, ale niestety jest jeden problem - nie wiem, czego jeszcze nie wiem".

Kilka lat temu był pewien wypadek. Pewien pilot samolotowy przeszkolił się na latanie śmigłowcem. Zdarzył się wypadek, zabił siebie, pasażerów… W raporcie z jego szkolenia było napisane, że wykazuje silne przyzwyczajenia do latania samolotowego. To jest zupełnie inne latanie, inny pilotaż. Jest bardzo niewielu pilotów, którzy dobrze i bezpiecznie latają zarówno na stałopłatach, jak i wiropłatach. Gdyby ktoś na to zareagował, to prawdopodobnie do tego wypadku by nie doszło.

A co nam mówią statystyki? Jak wygląda bezpieczeństwo poruszania się samolotami, śmigłowcami?

Lotnictwo jest bardzo bezpieczne, ale nie zmienia to postaci rzeczy, że cały czas zdarzają się wypadki i giną w nich ludzie.

W tym roku, do dnia naszej rozmowy na całym świecie miało miejsce 108 zdarzeń i 32 katastrofy, w których zginęło w sumie 85 osób. Dla porównania w całym roku 2019 miało miejsce 115 katastrof, w których zginęło ponad 300 osób. Rok temu było tylko 95 katastrof i zaledwie 213 ofiar. Jednak w zeszłym roku ze względu na COVID-19 było znacznie mniej latania. Pandemia i mniejsza ilość operacji może zaowocować mniejszą liczbą ofiar i katastrof w tym roku.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Paweł Bączek (portal PolskieRadio24.pl)

***

Kobe Bryant zginął w katastrofie śmigłowca (opr. Maciej Zieliński/PAP) Kobe Bryant zginął w katastrofie śmigłowca (opr. Maciej Zieliński/PAP)