Logo Polskiego Radia
polskieradio.pl
Rafał Kowalczyk 30.11.2010

"WikiLeaks to nie amatorzy." Kto ich sponsoruje?

Profesor Zbigniew Lewicki, amerykanista, skrytykował opublikowanie przez WikiLeaks, tysięcy dokumentów dotyczących "kuchni" amerykańskiej dyplomacji.

- Oglądanie dyplomatycznej kuchni nigdy nie jest smaczne – podkreślił prof. Zbigniew Lewicki w rozmowie z Michałem Karnowskim w radiowej „Trójce”.

- Dziwi mnie reakcja polskiego MSZ i to że minister Radosław Sikorski mówi o tsunami, o tym, że USA tracą autorytet – powiedział prof. Zbigniew Lewicki. Ekspert zauważa, że dojrzała dyplomacja zareagowała zupełnie inaczej. – Ławrow powiedział, że to zabawna korespondencja, a Niemcy, że oni też brzydko mówią o Waszyngtonie i nie ma o czym mówić – relacjonował prof. Lewicki. - To jest trudny moment dla dyplomacji USA i należałoby powiedzieć, że to dla nas nic nie znaczy. Tymczasem my pokazujemy tryumfalizm – uważa ekspert.

To nie amatorzy

Zdaniem eksperta, trudno uwierzyć, że za przeciekami stoi grupa „zwykłych” ludzi. – Trudno wykluczyć służby chińskie czy rosyjskie. Nie ma oczywiście żadnych dowodów, ale nie sądzę, żeby w XXI wieku takie rzeczy robili cywile – przyznał prof. Lewicki. Dodał, że jest wiele krajów, które mają interes w tym, aby wprawić w konfuzję amerykańską dyplomację, choćby Moskwa, Pekin czy kraje arabskie.

- Budzi moje zdziwienie fakt, że rzekomo robią to jacyś młodzi ludzie z pobudek ideologicznych – mówił prof. Lewicki. Dodał, że nic nie wiadomo o finansowaniu tej grupy, która posiada na całym świecie kilka, dobrze zabezpieczonych, serwerów.

Profesor Zbigniew Lewicki podkreśla, że znaczna część dokumentów to notatki dyplomatyczne, które nie są opatrzone żadną klauzulą tajności. – To o czym piszą dyplomaci w tych notatkach, ogólnie jest wiadome, aczkolwiek nikt o tym nie pisze – przyznaje ekspert.

Cała rozmowa na stronach „Trójki” >>>

rk