Logo Polskiego Radia
IAR
Radosław Różycki 01.12.2010

Co ze sprostowaniami po orzeczeniu TK?

"W związku z orzeczeniem Trybunału ani redaktorzy naczelni, ani osoby żądające sprostowań, nie mają się czego obawiać."
Posłuchaj
  • Piotr Sobota
  • Wojciech Sadrakuła
Czytaj także

Prokurator Wojciech Sadrakuła zaznacza, że obowiązujące przepisy wygasną dopiero za półtora roku. Ma nadzieję, że Sejm przyjmie dobre prawo i zmieści się w terminie, tak by nie powstała luka prawna. Dziennikarzy jednak interesuje, co będzie do tego czasu. Czy mają bać się sankcji karnych, jeśli wydrukują, albo nie wydrukują sprostowania ? Na tak postawione pytanie, prokurator Wojciech Sadrakuła odpowiedział : - Jest stwierdzona niekonstytucyjność. Sąd weźmie pod uwagę orzeczenie Trybunału, ale orzeknie według swojego uznania.


W opinii Piotra Soboty z Biura Rzecznika Praw Obywatelskich, w związku z orzeczeniem Trybunału ani redaktorzy naczelni, ani osoby żądające sprostowań, nie mają się czego obawiać. Komplikacje wynikające z niekonstytucyjności ustawy z 1984 roku, nie oznaczają, że ich prawa nie są chronione. Na podstawie kodeksu cywilnego zawsze można żądać opublikowania określonej treści, jeśli czyjeś działanie naruszyło dobra osobiste.

Nieprecyzyjne prawo


W orzeczeniu Trybunału chodzi o druk sprostowań i odpowiedzi. Redaktor - w zależności od sytuacji - musi opublikować, albo przeciwnie, nie wolno mu wydrukować nadesłanego tekstu. Sam decyduje. Prawo nie określa w sposób wystarczający, z którą sytuacją ma do czynienia. Jednak, jeśli redaktor popełni błąd, zostanie ukarany. W uzasadnieniu orzeczenia Trybunał podkreślił, że prawo nie może stawiać redaktora naczelnego w takiej sytuacji, że jakąkolwiek decyzję on podejmie, potencjalnie czeka go kara, nawet ograniczenia wolności.

Trybunał dał Sejmowi 18 miesięcy na przyjęcie nowelizacji prawa prasowego. W uzasadnieniu wyroku Trybunał wskazał, że obowiązujące prawo prasowe nie wystarczająco precyzuje, kiedy redaktor naczelny musi, a kiedy nie wolno mu opublikować sprostowania czy odpowiedzi. Ustawa precyzyjnie określa jedynie karę, która go czeka, jeśli podejmie niewłaściwą decyzję. Poza tym, ustawodawca nie sprecyzował co jest sprostowaniem a co odpowiedzią. Różnica jest ważna, bowiem sprostowanie dotyczy faktów, odpowiedź także opinii. Redaktor musiałby weryfikować fakty, na co nie ma czasu, choćby z tego powodu, że ustawa określa krótki czas publikacji. Opinie zaś mogą dodatkowo naruszać zasady współżycia społecznego czy prawa osób trzecich do ochrony czci. Redaktor naczelny musiałby więc wyjątkowo dobrze orientować się w prawie karnym, a nie musi być prawnikiem. Od tego są sądy.

rr

tagi: