Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Radosław Różycki 09.12.2010

Burzliwy protest przed parlamentem

Pomimo wielotysięcznej demonstracji studentów przed gmachem parlamentu w Londynie, brytyjska Izba Gmin przegłosowała podniesienie opłat za studia.
Burzliwy protest przed parlamentemfot. PAP/EPA/ANDY RAIN
Posłuchaj
  • "Skąd mamy wziąć 9 tysięcy na studia?"
Czytaj także

Zmiana ustawy o finansowaniu szkolnictwa wyższego przeszłą wprawdzie, ale wynik głosowania świadczy o rozterkach liberałów.


Przed wyborami ich partia obiecywała zniesienie opłat zastudia i spodziewano się, że sporo liberałów wstrzyma się od głosu, albo wręczwyłąmie z szeregu, ale wynik był jeszcze bardziej dramatyczny: "Za 323, przeciwko 302." Pomruk zaskoczenia zmienił się w ryk na ławach opozycji. Rząd uzyskał przewagę tylko 21 głosów, mimo że w teorii wynosi ona 84 mandaty.


Nie zmienia to jednak faktu, że przeciwnicy zmian w Izbie Gmin - i na placu przed parlamentem - przegrali. Czesne za studia wzrośnie z obecnych 3 do 6 tysięcy funtów rocznie, a na najlepszych uczelniach nawet do 9 tysięcy. Jedna ze studentek na placu przed parlamentem powiedziałą BBC: "Walczę o fundamentalne prawo, aby edukacja była darmowa, albo przynajmniej łatwo dostępna. W tej chwili tylko część społeczeństwa będzie mogła zdobywać wykształcenie uniwersyteckie, a jeśli pójdą na studia nie znajdą tam kierunków humanistycznych - to niepoważne."
Rząd odniósł więc zwycięstwo, ale mało przekonywujące i można się spodziewać, że nie zakończy to protestów.

"Sytuacja jest wybuchowa"


Podczas starć policji ze studentami trzech policjantów zostało rannych, w tym jeden doznał poważnego urazu głowy. Policja zamknęła drogę kilkutysięcznemu pochodowi studentów, tak że nie mogli przejść pod budynek parlamentu, w którym toczyła się debata na temat nowych stawek czesnego.


Niektórym studentom udało się przełamać barierki i wtargnąć na trawnik, na którym stoi pomnik Winstona Churchilla. Następnie pomnik został upstrzony graffiti. Policja odbiła trawnik i utworzyła szpaler, blokując drogę demonstrantom.


Policjantów obrzucono m.in. pociskami z farbą i butelkami. Podpalano też kolorową petardę dymną, wrzucając ją między policyjne samochody. Na trawniku przed parlamentem czerwoną farbą wymalowano duży napis "No" (w domyśle: "Nie dla podwyżek"). Podpalano transparenty i kosze na śmieci.


- Mamy do czynienia z poważnym zakłóceniem porządku publicznego. Sytuacja jest wybuchowa. W powietrzu wisi napięcie. Policji jest trudno rozładować sytuację - donosi korespondent SkyB sprzed parlamentu. Na miejsce ściągnięto dodatkowe posiłki policji szturmowej. Jest też policja konna, która szybko przemieszcza się z miejsca na miejsce. Sytuację określa się jako chaotyczną.


Według byłego oficera policji odpowiedzialnego za porządek publiczny Grahama Wettone'a, "faktycznie odbywa się kilka protestów naraz w kilku różnych miejscach", co powoduje, że policji jest trudno opanować sytuację. Najgoręcej jest jednak pod parlamentem.


Uczestników burzliwego protestu określił jako mniejszość. Nie wykluczył, że ta właśnie bojowa mniejszość ma w planach wtargnięcie do budynku parlamentu.
Demonstracja ok. 20 tys. studentów rozpoczęła się w południe przed gmachem uniwersytetu. Na demonstrację przyszli przedstawiciele związków zawodowych z transparentami. Przyszła też młodzież szkolna nie będąca studentami.

rr