Logo Polskiego Radia
PolskieRadio24.pl
Filip Ciszewski 17.10.2021

Debata, która może zmienić Europę

Przed nami jedna z najważniejszych w tej kadencji debat w Parlamencie Europejskim, w której zmierzą się premier Mateusz Morawiecki i przewodnicząca KE Ursula von der Leyen. Czy w pojedynku na argumenty zwycięży szef polskiego rządu?

Premier Mateusz Morawiecki przygotowuje się do wystąpienia w Parlamencie Europejskim, podczas debaty na temat orzeczenia polskiego Trybunału Konstytucyjnego. Swoje wystąpienie tego dnia zaplanowała także przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. Wtorkowa debata zapowiada się więc jako jedno z największych wydarzeń w tej kadencji Europarlamentu.

Parlament Europejski PAP 1200.jpg
"Próba dotarcia do przekazu międzynarodowego". Prof. Legutko o wystąpieniu premiera w PE

Premier polskiego rządu nie ma najmniejszego obowiązku występować przed eurodeputowanymi, jednak stara zasada głosi, że "nieobecni nie mają racji". Siły konserwatywne w PE są w mniejszości, a ich głos często nie przebija się, zwłaszcza do mainstreamowych europejskich mediów. Parlament Europejski stał się w ostatnich latach miejscem "zakrzykiwania" przeciwnika politycznego, odrywania debaty od prawdy i spoglądania na sprawy europejskie wyłącznie przez pryzmat ideologii. To dokładne zaprzeczenie idei, która leży u podstaw parlamentu Unii Europejskiej, który miał być miejscem wolnym od politycznych napięć typowych dla krajowych scen politycznych. Miał być przestrzenią nieskrępowanej debaty, w której Europejczycy będą mogli zrozumieć problemy swoich sąsiadów i wypracować kompromisowe, niekrzywdzące nikogo rozwiązania. Tymczasem jest to dzisiaj miejsce, gdzie fakty można przegłosować, a rozsądek zagłuszyć. Słowo "kompromis", tłumaczone w Parlamencie Europejskim na wiele języków, oznacza zaś dziś raczej "moje na wierzchu".

Czego możemy się więc spodziewać po wtorkowym wystąpieniu szefa polskiego rządu? Przede wszystkim obnażenia kłamstw opozycji, które bez żadnej weryfikacji zyskują aprobatę większości politycznej w PE. Amunicję przeciwnika znamy od dawna i opiera się ona na nieprawdziwych tezach o szykanowaniu sędziów, upolitycznieniu sądów, ograniczeniu wolności mediów i osób nieheteroseksualnych, wreszcie dążenie do polexitu. Z tym ostatnim fałszem Mateusz Morawiecki rozprawił się podczas debaty sejmowej 14 października 2021 r. – Polexit to nie jest zwykły fake news, to ordynarne kłamstwo. Platforma Obywatelska, której brakuje programu, wyobraźni, potrafi opierać się jedynie na kłamstwach. A z kłamstwem się nie dyskutuje, tylko je zwalcza, pokazując, jak wygląda prawda. Tak jak nie dyskutujemy, czy istnieje Yeti albo Potwór z Loch Ness, tak samo nie dyskutujemy o polexicie, bo to efekt chorej wyobraźni waszych PR-owców" – mówił szef polskiego rządu.

Kaczyński f 1200.jpg
Jarosław Kaczyński: polexit to fake news, pomysł opozycji na zwiększenie poparcia

Problem w tym, że choć nie ma na to naukowego potwierdzenia, to wiele osób na świecie jest przekonanych o istnieniu Yeti i Potwora z Loch Ness. Polexit też może dostać długie życie, jeśli zostanie odpowiednio mocno zaszczepiony w świadomości społecznej. Polexitowa panika tworzona przez opozycję nie tylko rezonuje w wielu krajach europejskich, ale może mieć także bliskie negatywne skutki dla naszej gospodarki i współpracy międzynarodowej. Polska postrzegana jest jako kraj politycznie stabilny i gospodarczo odporny na najcięższe nawet wstrząsy – co potwierdziło w ostatnich miesiącach szybkie wyjście z koronakryzysu. Powtarzanie fake newsa o polexicie może zachwiać tą opinią. Inwestorzy od zawsze wolą dmuchać na zimne, więc mogą być skłonni potraktować to kłamstwo z powagą. Z kolei w relacjach międzynarodowych fake news może być odebrany jako realne osłabienie więzi gospodarczych i politycznych Polski ze wspólnotą europejską i transatlantycką. Opozycja grająca polexitem na emocjach Polaków może więc wywołać duże i trwałe szkody. Zapewne Mateusz Morawiecki swoim wystąpieniem w PE będzie chciał tym szkodom zapobiec albo przynajmniej je zminimalizować.

Premier zapewne upomni się także o równe traktowanie wszystkich państw członkowskich UE. W podcaście z 15 października 2021 r. Mateusz Morawiecki mówił: "Unia to my, a budżet unijny, to nasz budżet. Jesteśmy wspólnotą równych państw, razem składamy się do wspólnej kasy i razem dzielimy te pieniądze w sposób możliwie najbardziej sprawiedliwy. W tej europejskiej rodzinie narodów możemy się różnić, możemy się spierać, możemy się nawet kłócić, ale nikt nie ma prawa występować w roli żandarma".

TT trybunał konstytucyjny 1200.jpg
"Polacy nigdy nie byli posłusznymi ludźmi". "Le Figaro" docenia Polskę po wyroku TK

Prawdopodobnie jednak premier nie ograniczy się wyłącznie do obrony polskiej racji stanu. Mateusz Morawiecki od dawna zgłasza postulaty reform Unii Europejskiej. W debacie publicznej zabierał wielokrotnie głos, zwracając uwagę na konieczność uszczelnienia systemu podatkowego w skali całej Unii, w tym walki z tzw. rajami podatkowymi (co budzi zrozumiałą złość premiera Holandii Marka Rutte, który jest w awangardzie atakujących polski rząd). Apelował również o skuteczne opodatkowanie globalnych koncernów i reindustrializację Europy. Jest niemal pewne, że swoje wystąpienie w Parlamencie Europejskim Mateusz Morawiecki wykorzysta również do przekazania swoich propozycji rozwiązań korzystnych dla przyszłości państw wspólnoty. Dla osób bardziej powierzchownie zainteresowanych sprawami Polski takie słowa mogą mieć duże znaczenie i jednocześnie podnieść wiarygodność deklaracji, że nasz kraj nie zamierza Unii opuszczać. Jeśli premier Morawiecki odwoła się do języka korzyści zrozumiałych dla europejskiej opinii publicznej, nie tylko obroni polskie interesy, ale zdobędzie bardzo ważne punkty dla europejskiego obozu konserwatywnego.

Orzeczenie polskiego TK, a w zasadzie atak na nie ze strony Komisji Europejskiej oraz ministrów spraw zagranicznych Niemiec i Francji, wywołało ogólnoeuropejską debatę, w której po stronie Polski staje coraz więcej sił i środowisk politycznych. Premier wystąpi więc w PE nie tylko jako szef polskiego rządu, ale także jako jeden z liderów europejskiego konserwatyzmu. Jego wystąpienie będzie miało polityczne konsekwencje dla zapowiadanej konsolidacji europejskiej prawicy. Obóz ten potrzebuje dzisiaj silnego przywództwa, które będzie zdolne przeciwstawić się niszczącej fali lewicowego liberalizmu. Rozproszenie, podziały, brak współpracy i problem z wykreowaniem rozpoznawalnych liderów, to przyczyny, dla których Unią Europejską od dawna rządzi lewica i liberałowie. Od lat oczy europejskich konserwatystów są skierowane na Polskę, największy kraj UE z rządem wywodzącym się z obozu prawicowego. Dlatego wystąpienie Mateusza Morawieckiego w PE może być nie tylko skuteczną obroną Polski, ale także początkiem drogi tego polityka do walki o europejskie przywództwo.

Miłosz Manasterski