Logo Polskiego Radia
PolskieRadio24.pl
Elżbieta Świątek 18.03.2022

Wojna na Ukrainie. Thomas Urban: to jest też efekt polityki Niemiec

- W Niemczech dominował pogląd, że jeśli Niemcy i Rosjanie porozumiewają się, to jest dobrze. W postawie tej widoczne było lekceważenie wobec doświadczenia innych krajów, w tym Polski - powiedział w wywiadzie dla "Gazeta.pl Thomas Urban, wieloletni korespondent "Süddeutsche Zeitung".

Thomas Urban przyznał, że nie była to zawsze powszechna opinia w Niemczech. Podkreślił, że sam jest jej wyrazicielem dopiero od 20. lat.

- Dopiero po 2014 r. - po pierwszej inwazji Rosji na Ukrainę i aneksji Krymu - zaczęto czasami publikować w niemieckich mediach komentarze w takim tonie - zaznaczył i jak dodał "był to jednak pogląd mniejszościowy". Podkreślił, że zmiana postawy wobec Rosji dała się wyraźnie zauważyć dopiero po wznieceniu przez nią konfliktu na Ukrainie.

Dziennikarz wskazał na dwa istotne czynniki, które sprzyjały torowaniu drogi do wywołania wojny. Pierwszym z nich był "psychologiczny spadek po II wojnie światowej". - Niemcy dwa razy zaczynały wojnę w Europie, więc główny nurt debaty publicznej w Niemczech od dekad był pacyfistyczny. (…) A druga rzecz to fakt, że Niemcy historycznie mieli przed XX w. dobre stosunki z Rosją - podkreślił. 

Historia współpracy niemiecko-rosyjskiej

W trakcie rozmowy poruszono również wątek handlu rosyjskimi surowcami. Przypomniano, że handel nimi rozpoczął się jeszcze za czasów urzędowania kanclerza Konrada Adenauera. W tedy też pojawiły się pierwsze projekty zbudowania gazociągu z Syberii do Niemiec Zachodnich, którym "przeszkodził" kryzys kubański.

Urban przypomniał, że w trakcie urzędowania kanclerza Willego Brandta rozpoczął się w Niemczech etap realizowania projektów energetycznych. Towarzyszyło temu uzasadnienie, że bliskość gospodarcza Niemiec i ZSRR przełoży się na wewnętrzną liberalizację Związku Radzieckiego. - Było to myślenie życzeniowe - ocenił. 

- W praktyce chodziło jednak o pieniądze, bo niemiecki przemysł chciał mieć tanią bazę energetyczną, a w zamian mógł Sowietom zaoferować zachodnią technologię. Na współpracy z Rosją najbardziej zależało koncernom zachodnioniemieckim - wskazał były korespondent "Süddeutsche Zeitung".

"Odpowiedzialność spoczywa na Merkel"

Thomas Urban podkreślił również, że chociaż docenia zaangażowanie Angeli Merkel w rozwój polsko-niemieckich relacji, to nie może nie zauważyć, że jest po części odpowiedzialna za rozwój wydarzeń na światowej scenie. - Trzeba jednak powiedzieć: ta wojna (na Ukrainie - przyp. red.) jest też wynikiem polityki Niemiec pod 16-letnimi rządami Angeli Merkel - ocenił.

- Dlaczego tak się stało, skoro - i to jest też zdanie wielu publicystów w Niemczech - nie miała wątpliwości co do charakteru Putina? Merkel była wobec niego nieufna. Wiedziała, że jest agresywny i znała zbrodniczy charakter jego polityki - zastanawiał się Thomas Urban. Przyznał, że byłej kanclerz Niemiec była co najmniej zastanawiąjąca. - Rzuca to wielki cień na rządy Merkel - skwitował. 

Rozmówca Gazety.pl przyznał także, że oczywiście widać redefinicję polityki Niemiec wobec Rosji, ale nie wiadomo, czy ten nowo obrany kurs będzie stałym.

W trakcie wywiadu poruszono również wątek Radosława Sikorskiego, który porównał koncepcję Nord Strem 2 do paktu  Ribbentrop - Mołotow. - To był błąd Sikorskiego. Powinien doskonale wiedzieć, że jeśli Niemcom zarzuca się naśladowanie Hitlera, to bardzo źle odbiorą takie uwagi. Niemcy są przekonani, że doskonale przepracowali zbrodnie III Rzeszy i nikt nie może im zarzucić popełniania znów tych samych metod - ocenił Thomas Urban. Nie odmówił jednak racji Sikorskiemu w tym, ze Niemcy budując NS2, ułatwiły Putinowi agresję na Ukrainę. Sam gazociąg "jest już martwy" i "nie wróci", zaznaczył. - Niestety nie można liczyć na to, że Niemcy wstrzymują swoje przelewy za gaz i ropę, które przecież wciąż z Rosji otrzymują - skwitował. 

es/Gazeta.pl/wPolityce.pl