Na demonstrację zorganizowaną przez Julię Tymoszenko i nacjonalistyczną Swobodę Oleha Tiahnyboka przyszło ponad 5 tysięcy osób. Była premier apelowała do Ukraińców, aby jednoczyli się w walce o swoje prawa. - Zjednoczeniem i przeciwdziałaniem musimy powstrzymać to, co nam się nie podoba, co niszczy nasze prawa, możliwości i zabiera ostatnią nadzieję - mówiła do swoich zwolenników.
Wcześniej około tysiąca zwolenników zebrała inna grupa opozycjonistów. Wśród nich był bliski współpracownik byłego prezydenta Wiktora Juszczenki Wiaczesław Kyrylenko, który mówił o konieczności zjednoczenia opozycji. - Podstawy i konieczności konsolidacji są wyraźne, mamy polityczne represje, atak na nasz język, bohaterów i zdobycze demokratyczne - podkreślił. Polityk przyszedł także na wiec organizowany przez Julię Tymoszenko, choć nie występował ze sceny.
Według opozycjonistów, władze robiły wszystko, aby utrudnić ich zwolennikom dojazd do stolicy. Prywatni przewoźnicy byli zastraszani, a kursy niektórych autobusów odwoływane. Rządzący temu zaprzeczają.
Mityg za pieniądze?
Władze zorganizowały także swój mityng na placu Niepodległości. Wśród około 6 tysięcy osób, było wielu -tak zwanych- koordynatorów, co może świadczyć o tym, że większość uczestników tej akcji wzięło w niej udział za pieniądze. Potwierdzają to także liczne ogłoszenia w internecie, które pojawiły się przed dzisiejszym świętem.
Wiktor Janukowycz obchodził Dzień Jedności w największej sali widowiskowej Kijowa, Pałacu Ukraina. Skrytykował tam ostro opozycję, oskarżając ją o stwarzanie sztucznych podziałów w społeczeństwie. Większą część swojego przemówienia poświęcił dalszemu rozwojowi Ukrainy, w tym reformom gospodarczym i projektom inwestycyjnym.
Sobotnie święto upamiętnia podpisanie aktu zjednoczenia Ukraińskiej Republiki Ludowej z Zachodnioukraińską Republiką Ludową w 1919 roku.
IAR/to