Logo Polskiego Radia
polskieradio.pl
Katarzyna Karaś 24.01.2011

Kaczyński: wymyśliłem podróż Leszka do Ameryki Południowej

W wywiadzie dla dziennika "Fakt" Jarosław Kaczyński opowiada o śledztwie w sprawie katastrofy smoleńskiej i swoim życiu po 10 kwietnia 2010 roku.
Prezydent Lech Kaczyński z małżonką Marią oraz premier Jarosław Kaczyński, 1 sierpnia 2007 r.Prezydent Lech Kaczyński z małżonką Marią oraz premier Jarosław Kaczyński, 1 sierpnia 2007 r.(fot. PAP/Tomasz Gzell)

Jarosław Kaczyński opowiedział dziennikarzom "Faktu" o tym, jak ukrywał przed matką informację o śmierci prezydenta. - W szpitalu u mamy byłem już 40 minut po tym, jak dowiedziałem się o śmierci brata. Lekarze doradzili mi, żeby ze względu na jej stan zdrowia chronić mamę przed tą wstrząsającą informacją - tłumaczy Kaczyński.

Dodaje, że w ukrywaniu prawdy pomógł mu fakt, iż matka była oszołomiona w skutek choroby, i choć nigdy wcześniej jej się to nie zdarzyło, wzięła Jarosława za Lecha. - Dbałem o każdy szczegół, by niczego nie spostrzegła. Gdy wchodziłem do szpitala, zdejmowałem czarny krawat i marynarkę, i zmieniałem na inny kolor. Miałem kilka takich zestawów ubrań na zmianę. Izolowaliśmy też mamę od radia i telewizji - opowiada.

"Leszek płynie statkiem do Polski"

- Gdy po trzech tygodniach nastąpiła poprawa, wymyśliłem podróż Leszka do Ameryki Południowej. Powiedziałem, że tam nie ma łączności telefonicznej i codziennie jeżdżę do Pałacu Prezydenckiego, by z nim porozmawiać przez telefon satelitarny. Ta historia była wiarygodna, bo ta podróż rzeczywiście była planowana - powiedział w wywiadzie Jarosław Kaczyński.

- Wymyśliliśmy z dyrektorem szpitala dalszy ciąg, a pomógł w tym pył z wulkanu - Leszek nie może wrócić samolotem i płynie statkiem do Polski. Znalazłem nawet konkretny port, mówiłem, że brat musi najpierw popłynąć do Meksyku. Opisywałem rejs, że było za mało kajut, że trzeba było je dzielić między wiele osób, że wynikały z tego kłótnie na pokładzie - dodaje.

Przyznaje, że w końcu musiał powiedzieć matce prawdę. - Nastąpił wstrząs, stan mamy się pogorszył. Trzeba było podać leki uspokajające, a to z kolei zniweczyło dotychczasową rehabilitację.

"Zabierz Leszka z tej przeklętej ziemi"

Na pytanie dziennikarzy "Faktu" czy pojedzie znów do Smoleńska, Kaczyński odpowiedział, że dziś nie czuje takiej potrzeby. - Pamiętam, że gdy tam byłem 10 kwietnia, zadzwonił do mnie przyjaciel i powiedział: zabierz Leszka z tej przeklętej ziemi. Coś w tym jest - to przeklęta ziemia - tłumaczy Kaczyński.

Polityk opowiedział też dziennikarzom o swoim pomyśle stworzenia w Polsce wielkiego mauzoleum, w którym spoczęłyby szczątki Polaków zmordowanych na wschodzie. Zapytany czy w takim mauzoleum powinien spocząć jego brat, Kaczyński odparł, że Wawel jest dla niego najbardziej zaszczytnym miejscem. - Brat w krótkim, ale bardzo bogatym życiu zrobił tyle dla Polski, że sobie na to miejsce zasłużył - tłumaczy.

kk