Wiceszef MSZ komentował w "Sygnałach Dnia" możliwość użycia przez Rosję broni nuklearnej.
- Trzeba być umiarkowanie spokojnym, na ten moment nie ma raportów i informacji wskazujących na to, że w ciągu godzin lub dni do takiego ataku miałoby dojść, ale nie można wykluczyć prowokacji - powiedział Marcin Przydacz, odnosząc się do możliwości użycia broni jądrowej przez Rosję.
Podkreślił jednak, że już teraz Rosja doszła do skrajnego bestialstwa. - Wczoraj w Kijowie Rosja zbombardowała plac zabaw, czym się to różni od terroryzmu najgorszej maści, który obserwowaliśmy w ciągu ostatnich dziesięcioleci? - pytał retorycznie.
Jak dodał, "nie możemy straszyć i panikować". - Ale też nie możemy zupełnie wykluczać tego, że Władimir Putin będzie chciał przekroczyć czerwoną linię. To, co może go powstrzymać, to odpowiednie komunikowanie konsekwencji - powiedział polityk, dodając, że pojawiają się ostrzeżenia wobec Rosji także z innych państw np. Ameryki Południowej i Azji.
Dalsze ataki ze strony Rosji
We wtorek Moskwa kontynuuje ataki na cele cywilne na terenie Ukrainy. Kolejny alarm powietrzny ogłoszono około 6.00 rano miejscowego czasu w Zaporożu. Naoczni świadkowie donoszą o 16 eksplozjach. Lokalne władze wezwały mieszkańców, by pozostali w schronach lub piwnicach. Na miejsce wybuchów wysłano służby ratownicze.
Rosjanie przeprowadzili w poniedziałek ponad 84 ataki rakietowe i lotnicze. Zginęło co najmniej 19 osób, a 105 zostało rannych. Są to jednak wstępne dane, dlatego liczba ofiar może być dużo wyższa.
Wśród zaatakowanych miast są Kijów, Lwów, Równe, Żytomierz, Tarnopol, Chmielnicki, Iwano-Frankiwsk, Winnica, Pryłuki, Nieżyn, Konotop, Charków, Krzemieńczuk, Dniepr, Krzywy Róg, Zaporoże, Mikołajów, Odessa.
Zobacz także:
pg,PR1