W poniedziałek Natalia Wasilewa, rzeczniczka chamowniczeskiego sądu rejonowego w wywiadzie dla gaziety.ru stwierdziła, że proces byłego właściciela koncernu „Jukos” był kontrolowany przez sąd wyższej instancji, a wyrok został ogłoszony wbrew woli sędziego prowadzącego.
Kobieta wyznała, że sędzia Wiktor Daniłkin działał pod presją, a wyrok dla Chodorokowskiego przywieziono mu „w teczce” z Moskiewskiego Sądu Miejskiego. Tłumacząc swoje działanie Natalia Wasiliewa przyznała, że „chciała być sędzią, ale osobiście przekonała się, że opowieści o sędziowskiej niezależności to tylko bajki”.
Sędzia prowadzący sprawę Chodorkowskiego nazwał opowieści swojej współpracowniczki - pomówieniami.
Szefowie stowarzyszeń obrony praw człowieka: „Memoriał” , „Moskiewskiego Komitetu Helsińskiego” i „Za prawa człowieka” chcą, aby prawdziwość słów rzeczniczki sądu chamowniczeskiego została zbadana przez prokuraturę. Gdyby okazały się one prawdą, to oznaczałoby zwrot w sprawie Michaiła Chodorkowskiego, który przez wymiar sprawiedliwości swojego kraju jest uznawany za oszusta i złodzieja, a przez międzynarodowe organizacje za ofiarę zemsty politycznej.
IAR, aj