Logo Polskiego Radia
polskieradio.pl
Katarzyna Karaś 23.02.2011

Marta Kaczyńska krytykuje na swoim blogu bączki i komiks o Chopinie

Sama nazwa tej skądinąd popularnej wśród dzieci zabawki powoduje skojarzenia, które nie tylko w mojej opinii raczej nie przyczynią się do wzrostu prestiżu naszego kraju - pisze o bączkach Kaczyńska.
Marta KaczyńskaMarta KaczyńskaFot. PAP/Roman Jocher

Marta Kaczyńska, w swoim drugim wpisie na blogu, postanowiła odnieść się do pomysłu uczynienia z zabawki dla dzieci, nakręcanego bączka, gadżetu promującego polską prezydencję w Unii Europejskiej.

Zestaw zawierający dwa malowane drewniane bączki będzie wręczany jako upominek zaproszonym na spotkania organizowane w kraju i zagranicą urzędnikom unijnym i politykom. Ministerstwo Spraw Zagranicznych zamówiło 6200 takich prezentów.

Kaczyńska zastanawia się jak "zabaweczka o dwuznacznej nazwie" ma budować autorytet, pozycję Polski na arenie międzynarodowej. "Być może pomysłodawcom chodziło o pokazanie obcokrajowcom, że nas, Polaków, cechuje zdolność do autoironii. Nie sądzę jednak, by był to właściwy moment do tego rodzaju żartów" - ocenia.

Bratanica Jarosława Kaczyńskiego nie ogranicza się tylko do krytyki bączków. Prezentuje swój pomysł na gadżet, który w sposób "bardziej subtelny" i "godny" promowałby naszą kulturę zagranicą.

W tym celu opisuje jak wraz z córkami wybrała się do Muzeum Etnograficznego w Warszawie. Na odbywających się w muzeum targach "Etno Design" Kaczyńską zachwyciły "torebki wykonane z filcu i okraszone wzorami nawiązującymi do ludowych haftów". Jej córkom spodobały się zaś filcowe broszki.

"Okazuje się, że wykorzystując nasze rodzime motywy ludowe można tworzyć nie tylko piękne, ale i praktyczne przedmioty. (...) Okazuje się, że pamiątką z Polski niekoniecznie musi być archaiczny kurzołap rodem ze starej cepelii. Promować różnorodność naszej kultury można także za pośrednictwem eleganckich i stylowych dodatków" - podsumowuje.

Wulgarna karykatura Chopina

Marta Kaczyńska, w tym samym wpisie, komentuje też aferę związaną z wulgarnym komiksem, który miał przybliżyć niemieckiej młodzieży postać polskiego kompozytora Fryderyka Chopina.

"W porannym programie usiłowano odczytać jego treść. Niestety większość dialogów trzeba było zagłuszyć. Kto wpadł na taki pomysł (anty)promocji Fryderka Chopina wśród niemieckiej młodzieży? Czy jedynym sposobem dotarcia do młodych ludzi jest prymitywizacja naszej kultury?" - pyta.

Otóż nie - przekonuje Kaczyńska relacjonując kolejną rodzinną wycieczkę, tym razem do stołecznego Muzeum Fryderyka Chopina. Z wpisu na blogu dowiadujemy się jakie rozliczne atrakcje czekają na nas w Pałacu Ostrogskich.

"Trudno mi było przekonać moje dziewczynki, że czas już stamtą wychodzić" - twierdzi, dodając, że pamięta jak bardzo placówka spodobała się jej mamie, która miała okazję ją zwiedzić przed oficjalnym otwarciem.

"Okazuje się, że twórczość kompozytora żyjącego w czasach zupełnie odmiennych od współczesności może okazać się fascynująca także dla tych, którzy na co dzień z muzyką poważną mają niewiele wspólnego. Można zainteresować młodych ludzi tzw. kulturą wysoką, nie zniekształcając jej poprzez tworzenie z niej wulgarnej karykatury. Może warto czerpać inspiracje dla pomysłów na promocję Polski właśnie z takich miejsc?" - pyta.

kk/niezalezna.pl