Rezerwat imienia profesora Władysława Szafera liczy ponad półtora tysiąca hektarów puszczy. Składa się w dużej części ze świerków, które są atakowane przez szkodnika, kornika drukarza. Jak mówi nadleśniczy z Białowieży Wojciech Niedzielski, po inwazji w ciągu kilku miesięcy drzewa zaczynają obumierać, a dla zaatakowanego raz drzewa nie ma już ratunku. Nadleśniczy podkreśla, że w rezerwacie krajobrazowym Szafera od kilku lat nie wolno usuwać i wywozić drzew zaatakowanych przez szkodnika.
Można tylko obserwować
Leśnicy przekonują, że przepisy prawa nie zabraniają ochrony czynnej, a mimo to wojewódzki konserwator przyrody nakazał jedynie obserwację procesów rozwoju inwazji kornika drukarza. Tak jak dzieje się to w rezerwatach ścisłych, gdzie ochrona czynna jest zabroniona prawem.
Andrzej Antczak, zajmujący się gospodarką leśną w Białostockiej Dyrekcji Lasów Państwowych podkreśla, że taka sytuacja prowadzi do degradacji krajobrazu puszczy, który z definicji w rezerwacie krajobrazowym powinien być chroniony. Taki był cel stworzenia rezerwatu krajobrazowego - ochrona wielogatunkowego drzewostanu. W obecnej sytuacji, gdy prowadzony jest tylko monitoring nie jest to możliwe. W konsekwencji las zatracił swój charakter, który sprawił, że w latach 60. powołano rezerwat krajobrazowy.
gs