Logo Polskiego Radia
IAR
Gabriela Skonieczna 04.05.2011

Natascha Kampusch bez odszkodowania za domniemane zaniedbania i błędy

Natascha Kampusch, uprowadzona w marcu 1998 roku przez 44-letniego elektrotechnika pozwała Austrię za "zaniedbania i błędy popełnione w śledztwie po jej uprowadzeniu".

Austriaczka więziona przez 8 lat w piwnicy domu porywacza, pozwała swój kraj deklarując, że w przypadku uznana roszczeń przekaże całą sumę w wysokości miliona euro na rzecz organizacji charytatywnych.

Policja była tak blisko

Wiedeńska prokuratura odrzuciła pozew Nataschy Kampusch. W uzasadnieniu, z którym zapoznał dziennikarzy adwokat uprowadzonej Gerald Ganzger, stwierdzono, że policja "nie popełniła błędów podczas prowadzenia śledztwa".

Składając pozew w marcu tego roku Natascha Kampusch twierdziła, że policja była bliska jej uwolnienia, ale z niewyjaśnionych przyczyn zabrakło konsekwencji lub dobrej woli w kontynuowaniu poszukiwań. Funkcjonariusze kontrolowali samochód Wolfganga Prokopila i przeglądali jego posesję gdzie była więziona Natascha, ale nikt nie zadał sobie trudu by dokładnie przeszukać dom i auto, w którym została uprowadzona. Nikt nie wezwał również Wolfganga Priklopila na komendę, gdzie przyciśnięty do muru mógł przyznać się do uprowadzenia Nataschy, mimo iż elektrotechnik był znany z niezrównoważonego charakteru i leczył się w szpitalu.

Historia uprowadzenia

10-letnia Natascha została uprowadzona w drodze ze szkoły i więziona w małym bunkrze pod garażem. W celi znajdowało się składane łóżko, krzesło i półka z książkami. Dziewczyna uciekła 23 sierpnia 2006 roku, korzystając z otwarych drzwi, które zapominał zamknąć jej oprawca. Przed rokiem Natascha wydała autobiografię zatytułowaną "3096 dni" w której wyznała, ze była bita kilkastet razy w tygodniu tak mocno, że miała połamane kości. Porywacz przykuwał ją do łóżka i wydawał jej rozkazy przez domofon.

gs