Logo Polskiego Radia
IAR
Radosław Różycki 09.05.2011

ABW o cyberatakach: uniknęliśmy polskiego WikiLeaks

Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego odnotowała w zeszłym roku 155 przypadków ataków komputerowych.
ABW o cyberatakach: uniknęliśmy polskiego WikiLeaksźr. East News

Rządowy system wszczął ponad 28 tysięcy alarmów świadczących o możliwych działaniach cyberprzestępców. ABW chwali się, że udało się uchronić wycieki informacji z polskich ministerstw obrony i spraw zagranicznych. W Polsce nie dopuszczono też do manipulacji za pośrednictwem internetu w handlu kwotami emisji dwutlenku węgla. Kapitan Piotr Durbajło z Rządowego Zespołu Reagowania na Incydenty Komputerowe podkreśla, że polskie służby namierzyły cyberatak na bankowość typu ZeuS. Udaremniono też groźne ataki na polskie MSZ i MON. - Nie nastąpił WikiLeaks w wydaniu polskim - powiedział kapitan Durbajło.

Coraz bardziej wyrafinowane są metody szpiegostwa gospodarczego, które wykorzystują także socjotechniczne sztuczki. Przestępcy potrafią podszywać się pod prawdziwych znajomych lub podrzucać zainfekowane nośniki pamięci, na przykład pendrive'y na firmowym parkingu. Jeśli pracownik użyje takiego nośnika na firmowym komputerze, uruchomi się wirus, który nie jest wykrywany przez programy antywirusowe, ale szpieguje daną instytucję.

Instytucje publiczne to łatwy cel dla hakerów

ABW obserwowała więcej specjalistycznego złośliwego oprogramowania, które jest przygotowane do szpiegowania wybranej instytucji. Takie wirusy uaktywniają się dopiero w momencie, gdy trafią do konkretnych komputerów. Jako przykład Piotr Durbajło podał atak na elektrownię jądrową w Iranie. Wirus Stuxnet umożliwiał zdalne zmianę prędkości wirówki, służącej do wzbogacania uranu. "Był to pierwszy wypadek zauważenia tego typu wirusa publicznie, ale ten typ wirusów pojawia się coraz częściej" - powiedział Piotr Durbajło.

Według ABW, około 35 procent witryn internetowych publicznych instytucji i urzędów stanowi łatwy cel ataków nawet dla niedoświadczonych hakerów. Jednak przestępcy w ten sposób nie uzyskają dostępu do ważnych danych, mogą jedynie zmienić treść oficjalnych stron internetowych na przykład na obraźliwe.


rr