Logo Polskiego Radia
PAP
Agnieszka Kamińska 22.05.2011

Nałęcz: trzeba zmienić prawo o znieważeniu prezydenta

Według doradcy prezydenta z inicjatywą ustawodawczą w tym zakresie powinien wyjść sejm. Tomasz Nałęcz mówi, że prezydent przyjął akcję ABW ze zdziwieniem.
Tomasz NałęczTomasz Nałęczźr. Wikipedia

Jeśli sejm nie zaproponuje zmian w prawie, zrobić to może Kancelaria Prezydenta - mówił Tomasz Nałęcz.

Nałęcz, który był w niedzielę gościem Radia Zet, był pytany o przeszukanie, którego funkcjonariusze ABW dokonali w mieszkaniu autora krytycznej wobec prezydenta strony internetowej Antykomor.pl. Funkcjonariusze zarekwirowali laptop.
- Prezydent przyjął akcję ABW ze zdziwieniem - powiedział Nałęcz w Radiu Zet. - To jest bardzo kłopotliwa sytuacja dla prezydenta, bo prezydent blisko 20 lat w PRL-u walczył o wolne słowo, uważając, że wolna Polska jest zbudowana na fundamencie wolnego słowa. Zdania nie zmienił. Wolne słowo ciągle jest gwarancją polskiej wolności - podkreślił.
Jak jednocześnie dodał, "kłopot jest tylko taki, że w kodeksie karnym obowiązuje paragraf tego rodzaju działania uzasadniający". - Wydaje mi się, że ci wszyscy posłowie, kluby, które są oburzeni taką akcją, powinni zmienić zapis Kk, bo prezydent jest absolutnie do niego nieprzywiązany - uważa Nałęcz.
Pozostałość z czasów feudalnych
Dopytywany później przez dziennikarzy, czy prezydent jest oburzony dzianiem ABW zwrócił uwagę, że w służba ta działała w oparciu o polecenia niezależnej prokuratury.
- Wydaje mi się - choć nie chciałbym, żeby to traktować jako oficjalne stanowisko Kancelarii Prezydenta - że aby uniknąć tego typu sytuacji, warto się zastanowić w Sejmie nad zmianą prawa - powiedział.
Jak zauważył, "ta kłopotliwa dla prezydenta sytuacja to nie pierwszy taki przypadek". Przywołał sprawę bezdomnego z Dworca Centralnego w Warszawie, który pijany w obecności zatrzymujących go policjantów, wulgarnie wyraził się o ówczesnym prezydencie Lechu Kaczyńskim, za co był potem poszukiwany w całym kraju przez policję. Jak zaznaczył Nałęcz, choć Lech Kaczyński nie życzył sobie takich działań, "prawo robiło swoje".
- Zapis Kk, który broni dobrego imienia prezydenta, to jest jeszcze taka pozostałość z czasów państwa feudalnego, kiedy jakiekolwiek złe słowo o monarsze było złamaniem prawa. Warto chyba w wolnej Polsce ten artykuł albo w ogóle usunąć albo go zasadniczo przemodelować, żebyśmy nie byli takimi sytuacjami bulwersowani - ocenił prezydencki doradca.
Właściciel strony Antykomor.pl Robert Frycz na sobotnim briefingu przekonywał, że jego celem nie było obrażanie prezydenta Komorowskiego, strona miała charakter satyryczny a "treści na niej zawarte miały wywoływać uśmiech". Przyznał, że zamykając stronę kierował się strachem. Dodał, że na upublicznienie całej sprawy zdecydował się po otrzymaniu wielu wyrazów wsparcia od innych internautów.
Jego adwokat Bartosz Kownacki, zapowiedział, że zwróci się do prokuratora generalnego oraz Rzecznika Praw Obywatelskich o zbadanie sprawy. Podkreślił, że prokurator zadecydował o wkroczeniu do mieszkania przed postawieniem jego klientowi zarzutów.
PAP, agkm