Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Katarzyna Karaś 01.06.2011

Wyrok w sprawie Nangar Khel: żołnierze niewinni

Oskarżeni o ostrzelanie afgańskiej wioski spadochroniarze z 18. batalionu desantowo-szturmowego z Bielska-Białej zostali uniewinnieni. Brak danych, by w Nangar Khel doszło do zbrodni wojennej - uznał Wojskowy Sąd Okręgowy.
Wyrok w sprawie Nangar Khel: żołnierze niewinniwww.isaf.wp.mil.pl

- Rozstrzygając niniejszą sprawę sąd nie dysponował właściwą dokumentacją pozwalająca na precyzyjne ustalenie miejsca, z którego prowadzono ogień, punktów, z których postrzegali zdarzenia świadkowie relacjonujący jego przebieg, bądź precyzyjnego ustalenia możliwości obserwacji zabudowań, w których znajdowały się pokrzywdzone osoby - mówił sędzia płk Mirosław Jaroszewski uzasadniając wyrok.

Dodał, że opinia balistyczna w sprawie oparta była na oględzinach miejsca zdarzenia niepozwalających na precyzyjne ustalenie wszystkich miejsc upadku granatów moździerzowych.

- Próby uzupełnienia materiału dowodowego, z przyczyn od sądu niezależnych, nie powiodły się, w tym także z powodu niewykonania przez oskarżyciela publicznego decyzji sądu o konieczności uzupełnienia braków - mówił sędzia.

- Niedających się usunąć wątpliwości nie można rozstrzygać na niekorzyść oskarżonych - dodał Jaroszewski. Wyrok jest nieprawomocny.

Uniewinnieni zostali: kpt. Olgierd C., ppor. Łukasz Bywalec, chor. Andrzej Osiecki, plut. Tomasz Borysiewicz, st. szeregowy Jacek Janik i st. szeregowy Robert Boksa.


16 sierpnia 2007 roku wskutek ostrzału Nangar Khel przez polskich żołnierzy w wiosce zginęło sześć osób, wśród nich dwie kobiety i troje dzieci.

Groziło im 12 lat więzienia

W zeszłym tygodniu prokurator zażądał dla żołnierzy od 5 do 12 lat więzienia. Według prokuratora płk. Jakuba Mytycha, oskarżeni złamali polskie prawo i konwencje międzynarodowe. Zdaniem prokuratury, żołnierze mieli zamiar ostrzelania miejscowości niebronionej i liczyli się z tym, że mogą dopuścić się zabójstwa.

Adwokaci żołnierzy nie zgadzali się z oskarżeniem, że żołnierze ostrzelali cywilne zabudowania w sposób zamierzony. Ich zdaniem był to wypadek. Adwokaci ponadto argumentowali, że zebrany materiał dowodowy jest niepełny. Brakuje w nim przede wszystkim sprawozdania z wizji lokalnej, która nie była przeprowadzona.

Jak wyjaśniał mecenas Andrzej Reichelt, to prokurator uniemożliwił wykazanie podczas takiej wizji, jak rzeczywiście wyglądał teren, na którym odbyło się tragiczne zdarzenie. Jego zdaniem pociski z moździerza trafiły nie we wioskę, ale w wolno stojące zabudowania. Żołnierze, zdaniem obrony nie wiedzieli że mogą one być zamieszkane.

Adwokat Wiktor Dega zaznacza, że brak wizji lokalnej i to, że materiał dowodowy jest niepełny, sąd powinien rozpatrzyć na korzyść oskarżonych żołnierzy.

"Żołnierze popełnili fatalny błąd"

Szef MON Bogdan Klich powiedział IAR, że jego zdaniem żołnierze popełnili w Afganistanie "fatalny błąd".

Zdanie w tej sprawie minister Klich wyrobił sobie - jak powiedział - już w grudniu 2007 roku, po rozmowie o wydarzeniach w Nangar Khel z amerykańskim pułkownikiem Martinem Schuitzerem - przełożonym naszych żołnierzy w Afganistanie.

Pułkownik Schuitzer powiedział wtedy, że amerykańskim żołnierzom podobne błędy zdarzają się kilka razy w miesiącu, a Polakom w owym czasie w Afganistanie zdarzyło się to po raz pierwszy.

Minister po rozmowie z amerykańskim oficerem zgłosił się do prokuratury i zeznawał w takim duchu - na korzyść oskarżonych żołnierzy. Szef MON przypomniał też w rozmowie z IAR, że wydarzenia w Nangar Khel stały się impulsem do zmiany przepisów.

Wprowadzono regulacje, które umożliwiają finansowanie z budżetu państwa pomoc prawną dla żołnierzy, którzy w związku z czynami popełnionymi podczas działań służbowych, znaleźli się w sytuacji zagrożenia odpowiedzialnością karną.

Proces rozpoczął się 2 lutego 2009 roku. Jest to pierwsza w historii polskiego wojska sprawa za złamanie konwencji haskiej i zabójstwo osób cywilnych nie biorących udziału w działaniach wojennych.

IAR,PAP,kk