Logo Polskiego Radia
PAP
Radosław Różycki 03.06.2011

Tomasz Arabski: atakują mnie za Smoleńsk, bo tylko ja żyję

O zarzutach stawianych przez opozycję, dotyczących roli i odpowiedzialności za katastrofę smoleńską, w wywiadzie dla "Polska The Times" mówi minister Tomasz Arabski, szef Kancelarii Premiera.
Tomasz Arabski: atakują mnie za Smoleńsk, bo tylko ja żyjęwikipedia

Jak mówi dla dziennika Arabski, opozycja atakuje go, bo wszystkie poza nim osoby odpowiedzialne za organizację lotu z 10 kwietnia zginęły w katastrofie: "Bo z czterech osób, które były zaangażowane w organizację tych dwóch wizyt, żyję tylko ja. Ja nadzorowałem organizację wizyty premiera. Nieżyjący szef Kancelarii Prezydenta Władysław Stasiak organizował wizytę prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Minister Andrzej Przewoźnik, sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa organizował uroczystości katyńskie pod względem merytorycznym. MSZ, w tym przypadku minister Kremer, który zajmował się w resorcie kwestiami wschodnimi, koordynował i spinał obie wizyty pod kątem dyplomatycznym. Wszyscy oni zginęli w katastrofie. A ja żyję. Dla tych, którzy mają dużo złej woli, w oczywisty sposób, stałem się osobą, na którą spogląda się ze szczególnie złą emocją. Nie mam żadnej wątpliwości, że ci ludzie wykorzystują tę tragedię dla uzyskania efektu politycznego. Uważam, że postępują haniebnie".

Arabski odrzuca zarzuty opozycji dotyczące jego spotkań z Rosjanami w Moskwie w marcu 2010 roku. Jak mówi, jadł jedynie roboczy lunch, podczas którego omawiano polityczną agendę spotkania premierów Rosji i Polski w Katyniu 7 kwietnia. Minister w Kancelarii premiera podkreśla, że nie ma nic wspólnego z organizacją lotów prezydenta, ani Lecha Kaczyńskiego, ani Bronisława Komorowskiego. Minister dodaje, że nie zna się na organizacji i zabezpieczaniu lotów, jako urzędnik prosi jedynie o zrealizowanie lotu i udostępnienie samolotu uprawnionym osobom.

Komentując m.in. swoje kandydowanie w nadchodzących wyborach parlamentarnych minister Arabski powiedział: "Zamknąłem etap dziennikarski i zostałem politykiem. To też wynik zaufania, jakim obdarzył mnie premier. I to, że dziś kandyduję, jest logiczną konsekwencją tego, że zaangażowałem się w życie publiczne jako polityk".

rr