Logo Polskiego Radia
IAR
Sylwia Mróz 17.06.2011

Czechy: premier straszył, ludzie dziękowali

W Czechach koniec jednego strajku a już się mówi o kolejnym.
Protesty związkowców w PradzeProtesty związkowców w Pradze(fot. PAP/EPA/MATEJ DIVIZNA)

Cały czwartek, od północy do północy nie jeździły pociągi w całym krajów a ruch komunikacji miejskiej był ograniczony. Czesi wszystko oceniają w kontekście Pragi. Strajk miasta nie sparaliżował. Nie sprawdził się katastroficzny scenariusz rządu. Premier jeszcze przed strajkiem mówił, że ludzie staną się zakładnikami protestujących. Nic takiego się nie działo.

Praktyczni Czesi, ci co mogli wziąć wolne już w środę opuszczali miasto. Wyjeżdżali na wypoczynek. W Pradze i innych miastach pojawiło się dziesięciokrotnie więcej ludzi na rowerach. Rowerzyści nawet dziękowali związkom, że dzięki strajkowi mogli niezagrożeni jechać do pracy. Politycy koalicji rządzącej potraktowali strajk z ironią.

Związkowców nazwali nawet "producentami ludowego gniewu". Komentatorzy twierdzą, że koalicja pod rządami premiera Petra Neczasa nie zauważyła w ogóle zza szyb limuzyn, że cały dzień nie jeździły pociągi, że na ulicach miast jeździło tylko 15 procent tramwajów i niespełna 20 procent autobusów. Związkowcy dali do zrozumienia, że czwartkowy strajk nie był ostatnim protestem przeciwko - jak twierdzą - niesprawiedliwym reformom.

IAR, sm