Logo Polskiego Radia
PAP
Dominik Panek 24.07.2011

Śmierci Winehouse: ogromna strata dla sceny muzycznej

To ogromna strata dla światowej sceny muzycznej; z pewnością na zawsze zapamiętamy ten dzień, podobnie jak dzień, w którym odszedł Kurt Cobain - tak na wiadomość o śmierci piosenkarki Amy Winehouse zareagował krytyk muzyczny Robert Leszczyński.
Śmierci Winehouse: ogromna strata dla sceny muzycznej Wikipedia, lic. CC, Rama

O tym, że brytyjska gwiazda została znaleziona martwa w swoim domu w Londynie poinformowała w sobotę po południu telewizja Sky News.

- Utwory Amy Winehouse brzmiały tak, jak gdyby zostały nagrane 50 lat temu. I porywały słuchaczy. To nie była zwykła muzyka. Amy Winehouse była niczym Artur z +Tanga+ Mrożka. Chciała być inna, oryginalna. I taką była. W czasach, gdy inne piosenkarki pragnęły być jak najbardziej współczesne, ona celowo wybrała +archaiczność+. Tym samym stała się inicjatorką całego stylu muzycznego. Inspirowała innych, dawała im odwagę, udowadniała, że warto sięgać w muzyce w przeszłość - podkreślił Robert Leszczyński w sobotniej rozmowie z PAP.

Leszczyński, który prowadził w sobotę koncert podczas Przystanku Olecko i poinformował jego uczestników o śmierci Winehouse ocenił, że wszyscy tam zebrani na zawsze zapamiętają ten dzień. - Dla ludzi, którzy kochają muzykę to dzień tak szczególny jak ten, w którym dotarła do nas wiadomość o śmierci Kurta Cobaina - przyznał Leszczyński.

Jego zdaniem Winehouse fantastycznie śpiewała, wyróżniała ją ogromna charyzma sceniczna. Jak powiedział, artystka z pewnością przejdzie do legendy. - Jednocześnie, biorąc pod uwagę jej osobowość, styl życia trzeba przyznać - była osobą bardzo autodestrukcyjną. I odeszła w szczególnym wieku. Wpisała się w tragiczną serię młodych śmierci światowych gigantów muzyki. W takim samym wieku odchodzili Jim Morrison, Janis Joplin. Jimi Hendrix - powiedział.

dp