Logo Polskiego Radia
PAP
Katarzyna Karaś 01.09.2011

Premier: wynoszę się z tego gów..ego kraju

- Za parę miesięcy odejdę... wyjadę z tego gów..ego kraju, który przyprawia mnie o mdłości (...) mam tego dość - powiedział premier Włoch Silvio Berlusconi.

Taką informację podała agencja ANSA, powołując się na podsłuch telefoniczny zarządzony przez prokuraturę w stosunku do bliskiego znajomego Berlusconiego, z którym rozmawiał. Słowa te padły 13 lipca w rozmowie z Valterem Lavitolą, wydawcą dziennika "Avanti" online.

Lavitola jest podejrzany o to, że zatrzymał dla siebie 400 z 500 tys. euro, które Berlusconi zapłacił za jego pośrednictwem swemu znajomemu Giampaolo Tarantiniemu i jego żonie za zachowanie milczenia w sprawie kontaktów Berlusconiego z prostytutką Patrizią D'Addario (Tarantini twierdził publicznie, że przyprowadził do rezydencji premiera łącznie 30 kobiet gotowych świadczyć szefowi rządu usługi seksualne).

W trakcie 13-minutowej rozmowy podsłuchanej i nagranej na polecenie prokuratora prowadzącego śledztwo w sprawie określonej kryptonimem "P 4" premier zapewnia Lavitolę, że jego postępowanie jest "czyste i przejrzyste".

- Jestem człowiekiem, który nie robi nic, co mogłoby służyć za podstawę do rozsiewania wiadomości, że popełniłem przestępstwo (...), jestem więc całkowicie spokojny (...) Jedyne, co mogą o mnie powiedzieć, to tyle, że piep...ę...jasne? (...) Niech więc wsadzają szpiegów, gdzie tylko chcą (...) Niech kontrolują moje telefony... nic mnie to nie obchodzi(...) Za parę miesięcy odejdę i zajmę się moimi sprawami, odejdę gdzie indziej (...) Wyjadę z tego gów...ego kraju, który przyprawia mnie o mdłości (...) mam tego dość - mówił Berlusconi.

Według prokuratury neapolitańskiej, która wydała nakaz aresztowania Lavitoli, nagrana rozmowa jest "bardzo ważna" dla śledztwa. Ujawnia bowiem charakter stosunków między Berlusconim a Lavitolą, przebywającym w Panamie (schronił się tu przed aresztowaniem), świadczy o "wielkiej zażyłości" między nimi. Prokuratura uważa, że rozmówca premiera pełnił rolę jego zaufanego informatora o toczących się sprawach sądowych, które mogły dotyczyć pośrednio szefa rządu.

PAP,kk