Logo Polskiego Radia
PAP
Katarzyna Karaś 08.09.2011

Komorowski: ludzie mi ufają, pozostałem sobą

Z sondażu CBOS wynika, że Bronisławowi Komorowskiemu ufa ok. 70 proc. Polaków. - To stwarza szansę na zakończenie wojny polsko-polskiej - twierdzi prezydent.
Bronisław Komorowski sądzi, że prędzej, czy później polityka impelialna Putina poniesie klęskęBronisław Komorowski sądzi, że prędzej, czy później polityka impelialna Putina poniesie klęskę Jacek Turczyk/flickr.com/CC

Prezydent przyznał w radiu TOK FM, że ten sondaż bardzo go cieszy, ale i zobowiązuje do dalszej pracy. - Na to trzeba pracować przez wiele lat i budować przekonanie, że pozostałem sobą - takim jak byłem - z moimi poglądami i z moim sposobem zachowania się - stwierdził. Dodał, że na tak dobry wynik mógł wpłynąć fakt, iż nie odpowiadał na agresywne zachowania w okresie wyborczym i powyborczym.

Dzień na zdjęciach: zobacz galerię>>>

Prezydent przypomniał, że nie ufa mu tylko 11 proc. badanych, a to oznacza, że ufają mu również osoby "lokujące swoje sympatie bliżej PiS-u". - To też cieszy i stwarza szansę na przyszłość, szansę na zakończenie wojny polsko-polskiej, na ograniczenie przynajmniej takiego ostrego jej charakteru. [...] Będę kontynuował swoje wysiłki - oświadczył.

"Nie oczekuję zwiększenia kompetencji"

Komorowski nie wykluczył, że po wyborach wróci do swojego projektu zmian w konstytucji dotyczącego członkostwa Polski w UE. Projektu nie uda się uchwalić w tej kadencji parlamentu.

Zdaniem prezydenta, okres kampanii wyborczej nie sprzyja budowaniu kompromisu. - Być może w zmienionej atmosferze po wyborach do tego projektu wrócę - zapowiedział.

Prezydent jednocześnie nie zgodził się z poglądem, że nie doszło do uchwalenia jego projektu, gdyż premier Donald Tusk nie chce mu przekazać większych kompetencji w prowadzeniu polityki zagranicznej. - Chyba tak nie jest - stwierdził.

"Mam kawał serca rodem z Litwy"

Prezydent pytany o stosunki polsko-litewskie stwierdził, że ma "kawał serca rodem z Litwy" i wydaje mu się, że ma na temat Litwy, oprócz sentymentu, jakąś wiedzę. - Wiem jedno: z Litwinami to po pierwsze: "litewska koza nie przyjdzie do żadnego woza" - powiedział.

Komorowski przyznał, że błędem Polski w ostatnich 20 latach było niepodejmowanie problemu mniejszości polskiej. - Uważam, że w tamtych czasach można było skuteczniej zabiegać o to, aby problem mniejszości polskiej był rozwiązywany tak, by i w Polsce była satysfakcja z tego, że zadbaliśmy o nasze własne trochę sentymenty, wynikające z roli Wilna, kultury - stwierdził.

- My, bez Litwy, w sensie politycznym, Polska mogłaby egzystować - Litwa bez Polski - gorzej. Bo to była droga do Unii Europejskiej, do NATO, do integracji, komunikacji itd. (...) Litwa powinna określić swoje interesy w stosunku do Polski: ma je gospodarcze, ma je komunikacyjne, my chronimy niebo litewskie, polskie samoloty. My też mamy szereg interesów. Społeczeństwo litewskie by to łatwiej uznało - wyjaśnił prezydent.

- Polskie postawy wobec mniejszości narodowych zmieniła w znacznym stopniu działalność wspaniałego stowarzyszenia "Pogranicze" z Sejn, budująca przekonanie, że mniejszości narodowe z ich kulturą, z ich odrębnością religijną stanowią wartość. Bardzo bym chciał, by powstało po stronie litewskiej takie stowarzyszenie adresujące swoją działalność do społeczeństwa litewskiego - powiedział.

"Klich popełnił pewien błąd"

Komorowski pytany o kontrowersje związane ze sprawą odwołania po katastrofie samolotu CASA ówczesnego dowódcy Sił Powietrznych gen. Andrzeja Błasika powiedział:

- Problem w takich sytuacjach polega na tym, że trzeba mieć odwagę powiedzenia tego publicznie i jednoznacznie. Uważam, że (Bogdan Klich - PAP) popełnił pewien błąd. Gdyby wystąpił publicznie z takim wnioskiem o (odwołanie dowódcy Sił Powietrznych - PAP), a prezydent się do tego nie przychylił, to wtedy minister obrony narodowej byłby w o wiele lepszej sytuacji, jasnej. Oczywiście można to samo robić, że tak powiem, niekoniecznie nagłaśniając to jako spór, tylko jako propozycję. Ja uważam, że istniały wszelkie podstawy do wnioskowania o zmianę na stanowisku dowódcy wtedy. To było po katastrofie CASY.

PAP,kk