Logo Polskiego Radia
polskieradio.pl
Artur Jaryczewski 18.10.2011

Redwatch znów aktywny. Nowi "zdrajcy rasy"

Gromadząca wizerunki i dane "zdrajców rasy" strona redwatch.info znów jest aktualizowana. W ciągu kilku tygodni pojawiło się na niej kilkanaście nowych nazwisk.
Redwatch znów aktywny. Nowi zdrajcy rasyredwatch.info

Zobacz galerię - Dzień na zdjęciach >>>

Redwatch to strona tworzona i redagowana przez polskich neofaszystów. Jej motto to cytat z nieżyjącego już angielskiego muzyka, twórcy neonazistowskiej organizacji Blood and Honour i zespołu Skrewdriver Iana Stuarta Donaldsona "Pamiętaj miejsca, twarze zdrajców rasy. Oni wszyscy zapłacą za swoje zbrodnie".

Na stronie znajdują się wizerunki, nazwiska, a często nawet adresy osób uznanych za zdrajców białej rasy, związanych z szeroko pojętymi ugrupowaniami i inicjatywami lewicowymi. - Redwatch Polska jest informacją, że środowiska patriotyczne istnieją i mają się dobrze - piszą jej administratorzy.

W kwietniu wrocławski sąd prawomocnie skazał jej twórców i administratorów na bezwzględne kary więzienia, a strona przestała być aktualizowana. Jednak jak pisze "Gazeta Wyborcza" pod koniec sierpnia 2011 r., podczas swojego zlotu na Kujawach, faszyści związani z polską komórką Blood and Honour postanowili o wznowieniu publikacji listy "zdrajców rasy". Słowa przekuli w działania: od połowy września na stronie redwatch pojawiło się kilkanaście nowych wpisów na temat osób m.in. z Dolnego i Górnego Śląska, Małopolski, woj. lubuskiego, kujawsko-pomorskiego i warmińsko-mazurskiego.

Wydarzenia na Podlasiu

Jak zauważa gazeta nowa aktywność redwatch zbiega się w czasie z wydarzeniami, jakie miały miejsce ostatnio na Podlasiu. W przeddzień rocznicy wybuchu II wojny światowej zbezczeszczono pomnik pomordowanych Żydów w Jedwabnem, a w połowie września na skwerze upamiętniającym cmentarz żydowski w Białymstoku zniszczono bukszpanową gwiazdę Dawida. W jej miejsce ktoś uformował z rośliny ogromną swastykę. Od rasistowskich haseł i symboli malowanych sprejem zaroiło się na murach w całym mieście.

"Gazeta Wyborcza"/ aj