Wrażeniami z lotu LO 016 załoga dzieliła się z dziennikarzami podczas konferencji prasowej.
Stewardessa Anna Michalak-Zawadzka przekonywała, że tak szybka ewakuacja nie byłaby możliwa, gdyby nie pasażerowie, którzy nie ulegli panice.
- Ta cisza, spokój, opanowanie - wspomina. - Nawet, kiedy już wylądowaliśmy, wszyscy wychodzili bez paniki, bez krzyku, bez płaczu, niemal natychmiast.
Stewardessa dodała, że załoga wiedziała o problemach z podwoziem długo przed awaryjnym lądowaniem - i ta świadomość wcale nie pomagała.
- Cały czas mieliśmy nadzieję, że jednak to podwozie wyjdzie, że się uda - powiedziała.
Inny członek załogi, Grzegorz Pietrzyk, powiedział, że dla niego najtrudniejsze były ostatanie minuty przed lądowaniem. Przyznał, że zaczął w myślach podsumowywać swoje życie.
- Kiedy usiadłem i powiedziano nam, że zostało pięć minut do lądowania, myśli same zaczęły napływać do głowy - powiedział.
Od lewej: rzecznik prasowy PLL LOT Leszek Chorzewski, stewardzi - Grzegorz Pietrzyk i Wojciech Winiarski, dyrektor Biura Personelu Pokładowego Pani Dorota Dmuchowska, Dorota Dmuchowska, stewardesa Anna Michalak-Zawadzka, prezes PLL LOT Marcin Piróg, stewardesy: Magdalena Gortat, Beata Sobczak i Wioletta Bugajska
W środę wieczorem Boeing 767, który lądował awaryjnie na lotnisku imienia Chopina, został podniesiony do góry i odholowany do hangaru. Z powodu wypadku przez większą część wtorku i niemal całą środę na lotnisku nie odbywał się ruch lotniczy.
IAR, wit