IAR
Szymon Gebert
16.11.2011
Waszyngton chce więcej armii w Australii. Chiny mówią nie
Chińskie władze kwestionują amerykański plan pogłębienia współpracy wojskowej z Australią. Dwudniową wizytę w tym kraju rozpoczął dziś Barack Obama.
Barack Obama wita się z dziećmi w australijskim parlamencie w stołecznej Canberze. Obok niego premier Julia GilliardFot. PAP/EPA/LUKAS COCH
Posłuchaj
-
Relacja Tomasza Sajewicza (IAR) z Pekinu
Czytaj także
W Canberze spotka się z premier Julią Gilliard. Rzecznik chińskiego MSZ Liu Weimin poddał w wątpliwość cele, które przyświecają planom amerykańskiej administracji.W jego opinii należy zbadać, czy wzmocnienie sojuszu wojskowego USA i Australii służyć ma pokojowi oraz rozwojowi.
Porozumienie Waszyngtonu z Canberą z perspektywy chińskiej stolicy odbierane jest jako zagrożenie. Amerykańscy żołnierze stacjonują już bowiem w Japonii i Korei Południowej - bliskich sąsiadów Chin. Teraz siły zbrojne USA mają być obecne także i w Australii.
Chińscy eksperci uważają, że Stany Zjednoczone dążą do zacieśniania sojuszy głównie w regionie Azji Południowo-Wschodniej, co odczytywane jest jako chęć zrównoważenia wpływów Chin na tym terytorium.
Zobacz galerię dzień na zdjęciach >>>
sg