Logo Polskiego Radia
polskieradio.pl
Sylwia Mróz 21.11.2011

Sprzedawca Breivika sam był na bakier z prawem

Wrocławianin, który sprzedał Norwegowi substancje chemiczne, dostał dwa wyroki w zawieszeniu za nielegalne posiadanie materiałów wybuchowych.
Anders BreivikAnders Breivikfacebook.com

Obie sprawy Łukasza M. dotyczą zdarzeń sprzed 12 lat – pisze "Gazeta Wrocławska". Wrocławianin współtworzył grupę o nazwie Trójkąt Nieprzewidywalnych Typów w ramach której uczestnicy konstruowali ładunków wybuchowych i wymieniali się informacjami na tematy pirotechniczne. Na ślad działalności grupy policja natrafiła po tym, gdy na wrocławskiej poczcie natrafiono na paczkę, która najpierw zaczęła dymić, a potem wybuchła. W paczce tej Łukasz M. wysyłał koledze substancje chemiczne.

Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>

Anders Breivik, odpowiedzialny za masakrę na wyspie Utoya poszukując materiałów, z których konstruował ładunki natrafił na wrocławski sklep, którego właściciel w przeszłości z powodu materiałów wybuchowych sam miał problemy. Łukasz M. nie chce komentować swojej przeszłości. – Młodzieńcze przygody. Z wiekiem rośnie zapotrzebowanie na święty spokój. Ta historia z Breivikiem to dla nie trauma – mówi. Łukasz M. jest dziś chemikiem z zawodu.

Grzechy młodości


Zaraz po wybuchu paczki w 1999 roku w domu Łukasza pojawiła się policja. Znaleźli trotyl, heksolit, hitroglikol, heksogen, pentryt, azydek ołowiu, proch bezdymny, związki chemiczne mogące służyć do wytwarzania mieszanin pirotechnicznych i materiałów wybuchowych. W mieszkaniu był również pocisk moździerzowy. Ale sama obudowa, bo materiał wybuchowy Łukasz wyjął ze środka. Zleziono również kilkanaście sztuk ostrej amunicji. Łukasz na kilka miesięcy trafił do aresztu. Dostał wyrok półtora roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata.

Potem Łukasz M. skończył chemię i od kilku lat prowadzi firmę. Robi to, co lubi najbardziej - sprzedaje różne substancje. W grudniu 2010 roku trafił do niego Anders Breivik. Łukasz był przekonany, że to pracownik jakiejś firmy, a w zamówieniach nie było niczego podejrzanego.

22 lipca w centrum Oslo wybuchła bomba. Dwie godziny później zamachowiec pojawił się na wyspie Utoya, gdzie zabijał członków obozu młodzieżówki norweskiej partii socjalistycznej. Łącznie zginęło 77 osób.

W sobotę 23 lipca media podały, że sprawcą obu zamachów jest Breivik. - Jak tylko przeczytałem jego nazwisko, skojarzyłem, że to mój klient. Wiedziałem już, że do mnie przyjdą - mówi Łukasz. Nie potrafi jednak wyjaśnić, dlaczego sam się nie zgłosił na policję. Wiedział - jak mówi - że przyjdą i czekał.

sm